W internecie pojawił się viralowy sposób, który ma ustrzec przed zachorowaniem na COVID-19. Iwermektyna to substancja, którą możemy odnaleźć między innymi w środkach odrobaczających dla koni. FDA, czyli Amerykańska Agencja Żywności i Leków wydała oświadczenie z powodu rosnącego zainteresowania tą substancją oraz coraz większej liczby hospitalizacji po jej zażyciu.

Pandemia koronawirusa… prawie się nie wydarzyła. „Mogliśmy nigdy się o niej nie dowiedzieć”

Iwermektyna a koronawirus

Pierwsze badania nad wpływem substancji na koronawirusa zaczęły pojawiać się już pod koniec 2020 roku. W badaniach na komórkach wykryto, że iwermektyna zmniejsza replikację SARS-CoV-2, jednakże dawka była większa niż ta, którą stosowano u pacjentów. Ostatecznie zdecydowano, że badania są słabej jakości. Mimo braku dokładnych badań wiele osób postanowiło wypróbować substancję na własnej skórze. W poszukiwaniu niekonwencjonalnych metod zaczęto sięgać po lek przeciwpasożytniczy przeznaczony dla zwierząt, między innymi dla koni. Liczba hospitalizowanych osób po nieodpowiednim użyciu końskiego leku zaczęła gwałtownie rosnąć. FDA postanowiła zareagować.

Anna Markowska jest w grupie ryzyka. Jak sobie radzi z koronawirusem?

Niebezpieczny dla ludzi lek

W oficjalnym komunikacie możemy przeczytać, że: „FDA nie zatwierdziła iwermektyny do stosowania w leczeniu lub zapobieganiu COVID-19 u ludzi” oraz, że: „Iwermektyna nie jest lekiem przeciwwirusowym. Przyjmowanie dużych dawek tego leku jest niebezpieczne i może spowodować poważne szkody”. Podobne zalecenia pojawiły się także od WHO 31 marca 2021 roku. WHO przy okazji przypomniało, że żadne z dotychczasowych badań nie potwierdziły skuteczności iwermektyny. Amerykanie decydują się na użycie produktów przeznaczonych dla zwierząt ze względu na lepszą dostępność, jednakże zażywane dawki mogą być dla ludzi śmiertelnie niebezpieczne. Zatrucie w lżejszych przypadkach kończy się wymiotami, alergią, drgawkami, śpiączką i spadkiem ciśnienia.