Każda z nas na swojej drodze spotkała kogoś, kto jest nad wyraz, bezlitośnie pozytywny. Ulubione frazy owych osobników to „Musisz być pozytywna!” lub „Spójrz na jasną stronę życia!”. Na pierwszy rzut oka takie nastawienie wydaje się dobre, więc możesz czuć się winna, że słowa te są ostatnią rzeczą, którą chciałabyś usłyszeć w gorszym dniu.

Istnieje określenie na tego typu reakcje. Najczęściej takie formy zagrzewania do walki nazywa się toksyczną pozytywnością. I zdecydowanie należy jej unikać.

Czym jest toksyczna pozytywność?

„Toksyczna pozytywność odnosi się do przekonania, że wszyscy ludzie muszą mieć dobre nastawienie do każdej sytuacji”, tłumaczy dr Sanam Hafeez , neuropsycholożka i wykładowczyni na Uniwersytecie Columbia. „Optymizm jest ważny, ale bywają dni, w których pozytywne nastawienie może być niewłaściwym sposobem reagowania na zastaną sytuację”, dodaje.

Kiedy osoby angażują się w toksyczną pozytywność, decydują się odrzucić negatywne emocje i zastąpić je nadmiernie pozytywnymi emocjami. „Wykorzystywanie toksycznego pozytywnego nastawienia do pocieszania kogoś, kto przechodzi przez trudny okres, jest unieważnieniem negatywnych emocji, których doświadcza ta osoba”, objaśnia dr Hafeez.

Toksycznej pozytywności możemy doświadczać już od najmłodszych lat. W dzieciństwie najprawdopodobniej niejedna z was usłyszała od rodziców, że powinna się uśmiechać. W pandemii? Podobno patrzenie na jasną stronę sytuacji jest dla niektórych jedynym sposobem na przejście przez globalny kryzys. Co ciekawe toksyczna pozytywność współcześnie objawia się również w memach. Media społecznościowe instruują ludzi, by czuli tylko pozytywne wibracje.

„Nie da się zmienić przeszłości, ale można się nauczyć z nią żyć”, Sylwia Sitkowska o dzieciństwie do poprawki [wywiad]

Dlaczego toksyczna pozytywność wyrządza więcej szkody niż pożytku?

Toksyczna pozytywność utrwala w nas przekonanie, że zawsze możemy wybrać szczęście, uśmiech i radość. Niestety „dla ludzi, którzy cierpią z powodu depresji lub lęków „wybranie” szczęścia jest niebezpiecznie najgorszym rozwiązaniem”, tłumaczy dr Jennifer R. Wolkin , licencjonowana psycholożka i neuropsycholożka kliniczna. „To nie znaczy, że pozytywność jest nieprzydatna. Istnieją badania łączące pozytywność z poprawą zdrowia psychicznego”, dodaje.

Dr Wolkin wyjaśniła także, że niebezpieczeństwo pojawia się wtedy, gdy pozytywne podejście przekracza granicę strefy toksycznej. „Staje się toksyczne, gdy zatracamy pełną gamy emocji, w tym smutku i gniewu. Wszystkie te emocje są bardzo ludzkie, bardzo realne i bardzo potrzebne. Badania mówią nawet o lepszym samopoczuciu psychicznym skorelowanym ze zdolnością odczuwania wielu emocji, czasami nawet wszystkimi na raz”.

Pozwolenie sobie na odczuwanie negatywnych emocji to ważna cześć życia. „Toksyczna pozytywność zachęca do ignorowania trudnych emocji, paradoksalnie wzmacniając siłę tych uczuć”, wyjaśnia dr Wolikin. „Nie da się myśleć pozytywnie przez cały czas. Zmuszanie kogoś do wyrażania tylko pozytywnych emocji może stłumić jego zdolność do komunikowania się i sprawić, że poczuje się jeszcze gorzej z powodu negatywnych myśli”.

A rezultatem jest budzące się poczucie winy i utrzymywanie uczuć w sobie, co jest oczywiście najszybszym sposobem na ich utrwalenie. Ważne, aby potrafić przyznać się przed sobą, że czujesz się smutna lub sfrustrowana.

Jak radzić sobie z toksyczną pozytywnością?

Otaczanie się pozytywnymi ludźmi to dobra rzecz, ale kiedy ich podpowiedzi zaczynają wydawać się nieskuteczne, zaczyna się problem. Wyznaczanie granic w tym przypadku jest niezbędne. Jeśli czujesz, że utrzymujesz relację z kimś, kto jest pozytywny w toksyczny sposób, pierwszą rzeczą do zrobienia jest ustalenie zdrowych granic. Zrób to z każdym, kto osądza twoje autentyczne doświadczenia, uczucia i emocje.