Drastyczne sceny na proteście w Warszawie. Policja użyła gazu łzawiącego
Wczoraj o 18:00 miała odbyć się blokada Sejmu. Jej organizatorkami były działaczki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, jednakże wiele godzin przed zaplanowanym protestem policja odcięła dostęp do budynku. Nastąpiła zmiana planów protestu: blokada zmieniła się w marsz, który swój finisz miał pod siedzibą TVP na placu Powstańców Warszawy. Zewsząd dobiegają doniesienia o tym, że policja otoczyła demonstrantów, nie pozwalając im się rozejść, stosowała przemoc wobec osób posłanek i posłów oraz użyła gazu łzawiącego na uczestnikach protestów.
Wielki baner Strajku Kobiet na kopcu Piłsudskiego w Krakowie. „Nigdy nie będziesz szła sama”
Blokada Sejmu zmieniła się w marsz
Początkowym planem na środowy wieczór była blokada Sejmu. Blokada miała być odpowiedzią na powrót tematu do Sejmu w postaci propozycji prezydenta Andrzeja Dudy i koszmarnego projektu Zbigniewa Ziobry. Policja szczelnie otoczyła Sejm barierkami. Dlatego właśnie blokada Sejmu zamieniła się w marsz. Manifestacja przeszła ulicami Warszawy, m.in. Marszałkowską, al. Jerozolimskimi do ronda de Gaulle’a. Policjanci okrążali protestujących, zamykając ich w sektory i uniemożliwiając przejście. Ostatecznie protestujący dotarli pod siedzibę TVP na placu Powstańców Warszawy. Tam sytuacja się zaogniła.
„Policja zablokowała wszystkie wyjścia z Placu Powstańców Warszawy, uniemożliwiła demonstrującym opuszczenie placu i właśnie użyła gazu! To jest skandal!!!” – relacjonowała posłanka partii Razem Magdalena Biejat na Twitterze. Wpis został dodany przed 22:00.
Policja zablokowała wszystkie wyjścia z Placu Powstańców Warszawy, uniemożliwiła demonstrującym opuszczenie placu i właśnie użyła gazu! To jest skandal!!
— Magda Biejat (@MagdaBiejat) November 18, 2020
Pałki teleskopowe, gaz pieprzowy i złamana legitymacja poselska
„Posłanki i posłowie podejmowali dziś interwencje. Niestety w wielu miejscach Policja próbowała eskalować emocje. Zupełnie niepotrzebnie. Podczas jednej z interwencji, w obecności świadków, jeden z policjantów naruszył moją nietykalność. Popychając mnie złamał moją legitymację poselską. Nie chciał podać swojego służbowego numeru” – tak posłanka Koalicji Obywatelskiej Monika Wielichowska opisała zajście.
Warszawa. Posłanki i posłowie podejmowali dziś interwencje. Niestety w wielu miejscach Policja próbowała eskalować...
Opublikowany przez Monikę Wielichowską Środa, 18 listopada 2020
W sieci pojawiły się także nagrania posłanki Magdaleny Biejat, która podeszła do policjantów okazując legitymację. Ci w odpowiedzi potraktowali ją gazem łzawiącym.
W tłumie nagle zrobiło się gorąco. Jak się okazało, w tłumie pojawili się nieumundurowani funkcjonariusze, którzy mieli przy sobie gaz pieprzowy i pałki teleskopowe, których użyli wobec protestujących i dziennikarzy, którzy byli na miejscu, aby relacjonować blokadę Sejmu, która przemieniła się w marsz.
„Giewont zdobyty!” Baner Strajku Kobiet zawieszony w Tatrach
Do całej sytuacji odniósł się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
„Gaz łzawiący przeciwko kobietom? Naprawdę, @PolskaPolicja? Użycie przymusu bezpośredniego musi być uzasadnione i proporcjonalne, musi być ostatecznością. Uważam, że użycie go wobec demonstracji kobiet i młodzieży nie miało podstaw. Policjantów było dużo więcej niż protestujących” – czytamy na oficjalnych profilach prezydenta stolicy na Twitterze oraz Facebooku. Poinformował, że przedstawiciele miasta byli obecni na miejscu i monitorowali sytuację. – „Jako prezydent Warszawy apeluję o powstrzymanie się przed nieuzasadnionymi działaniami i oczekuję wyjaśnień. Służby miejskie sprawdzają nagrania monitoringu”.
Gaz łzawiacy przeciwko kobietom? Naprawdę, @PolskaPolicja? Użycie przymusu bezpośredniego musi być uzasadnione i proporcjonalne, musi być ostatecznością. Uważam, że użycie go wobec demonstracji kobiet i młodzieży nie miało podstaw. Policjantów było dużo więcej niż protestujących.
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) November 18, 2020