Uwielbiamy, gdy ważne osobistości normalizują ciało w oczach opinii publicznej. I ten cudowny moment nastąpił ponownie. Co prawda żyjemy w czasach, w których wiele celebrytek odmawia retuszowania zdjęć (np. Zendaya, Emily Ratajkowski), ale nadal niestety trzeba mieć odwagę wyjść na czerwony dywan i nie kłaniać się publicznemu żądaniu perfekcji. Zwłaszcza, gdy jest się otoczoną przez innych celebrytów, którzy spędzili godziny, robiąc dokładnie odwrotnie.

Choruje na nią ponad milion Polaków. Mierzą się ze stygmatyzacją i stereotypami

Cara Delevingne pojawiła się na czerwonym dywanie Met Gali w makijażu ciała eksponującym łuszczycę. Modelka i aktorka pojawiła się w czerwonym garniturze, ale podczas pozowania zdjęła marynarkę. Miała na sobie tylko złotą farbę oraz kilka złotych naszyjników.

Partie ciała, które nie były pokryte złotą farbą, eksponowały łuszczycę pokrywającą obszar wokół łokci oraz żeber. W 2015 roku Delevingne ujawniła w wywiadzie dla The Times, że niektórzy współpracownicy obawiali się, że jej łuszczyca jest zaraźliwa. „Ludzie zakładali rękawiczki i nie chcieli mnie dotykać”, wspomina.

Warto podkreślić, że łuszczyca jest niezakaźną, zapalną chorobą przewlekłą o podłożu autoimmunologicznym. Na świecie choruje na nią 125 milionów, a w Polsce ponad 1 200 000 osób. Trzeba też dodać, że 25% Polaków nie wie, że łuszczycą nie można się zarazić. Stygmatyzacja związana z chorobą, spotyka wiele osób w każdym wieku. Je­śli do­wie­dzia­łaś lub dowiedziałeś się, że plam­ki na Two­jej skó­rze to łusz­czy­ca, po­wi­nie­neś po­roz­ma­wiać o tym z le­ka­rzem. Po­moc­ne są też stro­ny in­ter­ne­to­we za­wie­ra­ją­ce po­twier­dzo­ne na­uko­wo in­for­ma­cje takie jak www.lusz­czy­ca.edu.pl 

Cara Delevingne

Amerykanki kasują aplikacje śledzące miesiączkę. Wszystko przez groźbę zmian w prawie aborcyjnym