Filmowiec Nick Guthe ogłosił, że powodem samobójczej śmierci jego żony, scenarzystki Heidi Ferrer, była walka z wyniszczającymi objawami przewlekłego zarażenia się COVID-19. Wielomiesięczna walka z przeróżnymi skutkami choroby wyczerpała kobietę. Skarżyła się między innymi na drgawki, które nie pozwalały jej spać dłużej niż godzinę oraz tak zwaną mgłę mózgową.

Współczesna pandemia XXI wieku to nie tylko koronawirus, ale choroba, na którą cierpią ludzie niezależnie od wieku i płci [wywiad]

Heidi Ferrer i objawy COVID-19

Ferrer najprawdopodobniej należała do osób, u których skutki i objawy zarażenia koronawirusem są odczuwalne przez wiele miesięcy. Eksperci zaznaczają, że taki przebieg choroby może występować nawet u 30 procent pacjentów po przejściu COVID-19. Nie ma jednego szablonu, który pozwoliłby scharakteryzować przewlekłe skutki zachorowania. Objawy są bardzo zróżnicowane – począwszy od zmęczenia, duszności, zaburzeń snu oraz lęku, skończywszy na gorączce lub objawach żołądkowo-jelitowych. Może występować jeden lub więcej objawów – dlatego właśnie długi przebieg COVID-19 jest trudny do zdiagnozowania.

Zero waste podczas pandemii koronawirusa. Jak zadbać o środowisko w trudnych czasach

 

Mgła mózgowa i inne dolegliwości

Naukowcy alarmują, że nawet połowa ozdrowieńców może cierpieć z powodu tak zwanej mgły mózgowej, czyli przewlekłych bóli głowy, zaburzeń węchu, uczuciu wyobcowania, wolniejszego przyswajania wiedzy oraz chronicznemu zmęczeniu. Właśnie ta dolegliwość była wyjątkowo dokuczliwa dla Heidi Ferrer. Jej mąż oznajmił, że pod koniec życia kobieta nie była w stanie przeczytać książki, a codzienne czynności sprawiały jej coraz więcej trudności. Nawracające drgawki, bóle całego ciała, przyśpieszający przy najmniejszym ruchu puls to tylko niektóre z nich.

„Czuła, że ​​to się pogłębia, że może stracić zdolność chodzenia – skończy na wózku inwalidzkim, nie będzie mogła się sama nawet wykąpać” – opowiadał w CNN Nick Guthe. Zaapelował do amerykańskiego rządu, by zadbał o pacjentów takich jak jego żona.

„Musimy na to uważać i nie chodzi tylko o zagrożenie takie jak samobójstwo. Chodzi także o powrót ludzi na rynek pracy. To kwestia ekonomiczna. Część ozdrowieńców nie jest w stanie wrócić do pracy, ponieważ są wyczerpani, przykuci do łóżka”.

Lekarze nie zawsze potrafią zdiagnozować przewlekłe zachorowanie na COVID-19. Heidi o skierowanie do specjalistycznej kliniki, która zajmuje się długoterminowymi skutkami zarażenia koronawirusem, walczyła 13 miesięcy. Dokument dotarł na dzień przed jej śmiercią.