Keratynowe prostowanie to zabieg, który ma za zadanie odżywić i wygładzić włosy. Na jego temat krąży wiele różnych opinii, w których naprawdę można się pogubić. Jedni twierdzą, że świetnie odżywia włosy, drudzy, wręcz przeciwnie – bardzo je niszczy. Jak jest naprawdę? Oto nasza recenzja!

Cała prawda o zabiegach wygładzających włosy

Keratynowe prostowanie wbrew temu na co wskazuje nazwa, nie jest zabiegiem prostującym włosy. To tylko efekt uboczny nałożenia na nie  keratyny, która jako podstawowy budulec włosów intensywnie regeneruje kosmyki. Pod wpływem gorąca wnika w ich głąb, odbudowując włosy i maksymalnie je odżywiając.

Zabieg polecany jest właścicielkom włosów falowanych, zniszczonych, puszących się, trudnych do okiełznania, a także tym, które codziennie katują je prostownicą – tak jak w moim przypadku. Ma sprawić, że staną się miękkie i błyszczące, a obciążone keratyną, także proste. Postanowiłyśmy sprawdzić, czy jest tak w rzeczywistości.

Na zabieg umówiłam się z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, uprzednio zapoznając się z przeciwwskazaniami do jego wykonania – dwa tygodnie przed nie wolno farbować włosów. Odradzany jest też kobietom w ciąży.

Keratynowe prostowanie włosów: wszystko, co powinnaś o tym wiedzieć!

Sam zabieg trwał dwie godziny. W rzeczywistości to jednak indywidualna sprawa, uzależniona od długości i rodzaju waszych włosów – moje sięgają lekko za ramiona i z natury są cienkie i rzadkie.

Jak wygląda zabieg? Na świeżo wymyte szamponem oczyszczającym i dobrze wysuszone włosy, fryzjerka nakłada keratynę – pasmo po paśmie, omijając fragmenty włosów tuż przy ich nasadzie, tak by nie nałożyć jej na skórę głowy.

Wiele osób skarży się na nieprzyjemny zapach keratyny, która drażni oczy. Przed tym ostrzegała mnie też fryzjerka i faktycznie, pod koniec zabiegu moje oczy były delikatnie podrażnione, jednak nie odczuwałam przy tym większego dyskomfortu.

Po nałożeniu keratyny na wszystkie pasma, odczekałyśmy około 15 minut, by po tym czasie zacząć je suszyć. I znów – pasmo po paśmie, jednocześnie prostując je na szczotce.

Farbuje włosy w dziwaczny sposób. Efekt końcowy udowadnia, że to jednak działa

Kiedy włosy są już dobrze wysuszone, można przejść do ostatniego etapu – ich prostowania. Fryzjer dostosowuje temperaturę prostownicy do rodzaju waszych włosów i kilkukrotnie przejeżdża nią po kosmykach. Włosy stają się dzięki temu idealnie proste, a keratyna pod wpływem gorącej temperatury wnika w ich głąb, dokładnie je odżywiając.

Zaraz po zabiegu włosy były niezwykle miękkie, gładkie i bardzo błyszczące.  Ku mojemu zaskoczeniu różnica była kolosalna – w niczym nie przypominały suchych, niechlujnie pokręconych pasm sprzed nałożenia na nie keratyny.

W zależności od rodzaju użytego produktu, włosów nie powinno się myć od 24 do 48 godzin po zabiegu.

Co ważne – aż do pierwszego mycia włosów nie wolno ich wiązać, wywijać czy moczyć. W przeciwnym razie odgniotą się i wywiną, niwelując efekt gładkiej tafli.

Zrezygnowała z używania szamponu i odżywki. Pokazała, jak teraz wyglądają jej włosy

Po nocy, wbrew moim obawom, włosy wciąż były proste i gładkie. Wywiną się zaledwie jeden kosmyk, który przygładziłam prostownicą. Włosy nie wyglądały też na tłuste – prezentowały się naprawdę dobrze, dzięki czemu nie musiałam ukrywać się w domu, jak ostrzegały mnie wcześniej koleżanki.

Po 24 godzinach wymyłam włosy, używając do tego specjalnego szamponu bez parabenówSLS-ów i silikonów. Przez to szampon słabo się pieni, jednak dokładnie oczyszcza włosy, nie wypłukując przy tym keratyny. Następnie, na wilgotne włosy nałożyłam mleczko z tej samej serii i wysuszyłam je głową w dół, chcąc odbić włosy od nasady.

Efekty naprawdę mnie zaskoczyły – włosy wciąż były idealnie gładkie, proste i przyjemnie miękkie w dotyku.

Przetłuszczone włosy? Wszystko przez jeden zbędny nawyk, który robisz codziennie

Teraz, tydzień po zabiegu, włosy wciąż są przygładzone, miękkie i błyszczące. Może już nie tak idealnie proste jak zaraz po, ale wciąż prezentują się bardzo dobrze – i co najważniejsze – nie wymagają użycia prostownicy, wystarczy je wysuszyć suszarką lub pozwolić im wyschnąć naturalnie.

Podsumowując – na ten moment jestem pozytywnie zaskoczona rezultatem zabiegu.  Włosy naprawdę są odżywione i proste, pięknie błyszczą, a przy tym nie wymagają specjalnego układania.  Efekt powinien utrzymać się na włosach przez trzy miesiące. Spodziewajcie się więc kolejnej recenzji.