
Syndrom zdalnego przemęczenia – jak poradzić sobie na home office
Wraz z początkiem pandemii wiele firm zrezygnowało z pracy stacjonarnej, aby zwiększyć bezpieczeństwo swoich pracowników. Po początkowym entuzjazmie z zaoszczędzonego czasu na poranne zbieranie i dojazd, do głosu zaczynają dochodzić również inne, trudniejsze emocje. Home office ma swoje wady i zalety. Ale w dłuższej perspektywie może prowadzić do spadku motywacji i pogarszania relacji wewnątrz zespołu. Sprawdź czym jest syndrom zdalnego przemęczenia.
Syndrom zdalnego przemęczenia – co to jest?
Początkowo praca zdalna może wydawać się idealnym rozwiązaniem – dłuższy sen, zaoszczędzony czas i zwiększony komfort pracy. Wystarczy przecież ubrać się w wygodne domowe ubrania, zaparzyć kawę i wziąć się do pracy. Tak wygląda to przez pierwszych kilka miesięcy – jesteśmy pełni zapału i entuzjazmu, nasza produktywność rośnie, a my możemy skupić się na wykonywaniu naszych obowiązków, bez przerw na lunch czy poranną pogawędkę ze znajomymi z biura.
Perspektywa zamiany domu w biuro nie dla każdego może okazać się dobrym pomysłem. W szczególności, kiedy taki stan utrzymuje się już od dobrych kilku miesięcy. Do najczęstszych negatywnych skutków zalicza się uczucie wyczerpania i przytłoczenia, które następuje zazwyczaj po wcześniejszym wzroście produktywności. W wielu przypadkach to także zatarcie granicy między życiem prywatnym i zawodowym powoduje pogarszanie naszego stanu psychicznego. Z badań wynika także, że multitasking , który jest częstą praktyką osób pozostających na tzw. home office, wydaje się poprawiać efektywność. W rzeczywistości jednak obniża ją nawet o 40 %, co może wpłynąć negatywnie również na samoocenę.
Spotkania online – jak wpływają na nasz nastrój?
Wirtualne konferencje i spotkania biznesowe zdają się wcale nie poprawiać tego stanu. Syndrom zdalnego przemęczenia to także zamiana rozmów face to face na komunikacje wirtualną. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim zmienia się perspektywa. Często widzimy naszych współpracowników nienaturalnie blisko. Podczas „normalnej” rozmowy zachowujemy naturalny dystans, włączamy patrzenie peryferyjne na osoby w oddali. Kolejną kwestią jest obserwacja samego siebie. Rozmawiając poprzez komunikatory internetowe widzimy także swoją twarz, nasze gesty, mimikę – bardzo często mimowolnie skupiamy się na tym i chcemy kontrolować nasze ciało. Dlatego aby odciążyć nasz mózg zaleca się pozostawanie w stałym kontakcie z pracownikami, ale zamiast konferencji video, lepszym rozwiązaniem może okazać się skrócenie czasu ich trwania oraz zwykła rozmowa przez telefon.
Kolejną kwestą, która może poprawić nastrój jest odgraniczenie życia zawodowego od prywatnego oraz znalezienie czasu na integrację i wypoczynek. Codzienną rutynę najlepiej zamienić na częste wyjścia do parku lub lasu, jeśli tylko mamy taką możliwość. To pomoże zyskać poczucie normalności, odpręży i wyciszy umysł. Dobrą metodą może okazać się dendroterapia lub nowe hobby oraz podtrzymywanie kontaktów z osobami bliskimi – rozmowy telefoniczne i w miarę możliwości regularne spotkania z zachowaniem zasad bezpieczeństwa.