Koreanki potrafią nieźle namieszać. Po wieloetapowym rytuale pielęgnacyjnym proponują nam coś odwrotnego. Pora pożegnać skomplikowane procedury i skrócić drogę do gładkiej, promiennej skóry. Najnowszym hitem prosto z Azji jest… skip care, a w najnowszym numerze magazynu Cosmopolitan przyjrzała się Kamila Kępa-Brożyna z redakcji Zeberka.pl.

Zeberka w Cosmopolitan: Daj odpocząć swojej skórze: nowa pielęgnacja skip care

Jeszcze do niedawna naczelnym produktem eksportowym Korei było dziesięcioetapowe oczyszczanie skóry. Patrząc na idealną cerę Azjatek, nie trzeba było nas długo namawiać do wypróbowania ich sposobu pielęgnacji. Przepis na nieskazitelny wygląd okazał się jednak nie taki prosty. I nie chodzi tu wyłącznie o liczbę kosmetyków, ale o czas, jaki trzeba poświęcić, by wyglądać… doskonale. Kremy, maseczki, serum, peelingi na dobre zagościły w naszych kosmetyczkach, ale jak to zwykle bywa, w tej metodzie również nie ma drogi na skróty.

Aby koreańska pielęgnacja była skuteczna, wymaga ustalonego reżimu i poświęcenia sporej ilości czasu. „Koreański rytuał pielęgnacji to forma systematycznej, codziennej rewitalizacji skóry poprzez jej oczyszczanie, subtelna eksfoliacje, tonizację oraz nawilżanie. Powszechnie przyjęty współczesny trend stanowi 6–10 kroków rutynowej pielęgnacji. Sięgając do źródeł, okazuje się, ze system rytualnej pielęgnacji to aż 10–17 etapów, a każdy z nich jest ze sobą ściśle powiązany. Taki sposób dbania o skórę jest niezwykle esencjonalny i czasochłonny. To rodzaj mantry i mistycznej adoracji swojego ciała” – tłumaczy biokosmetolog Katarzyna Tynecka z warszawskiego gabinetu Dobrze być. Liczy się więc przede wszystkim czas, ale też skład kosmetyków i ich jakość.

Zainteresował Cię powyższy fragment? O tym na czym polega skip care oraz co jest najlepsze dla skóry, przeczytasz w numerze magazynu Cosmopolitan z Zosią Zborowską na okładce.