W social mediach pojawił się nowy trend. Czy spowoduje, że słynni makijażyści stracą pieniądze?
Przeglądając social media obserwujemy mnóstwo pomysłów na makijaż. Krótkie filmiki ukazywały, jak idealnie wyrysować brwi, jak zrobić perfekcyjne smokey eye albo jak powiększyć swoje usta pomadką. Teraz, kiedy sprawdzam Instagrama, widzę mnóstwo filmików z pielęgnacją. Użytkownicy chwalą się swoimi rutynami pielęgnacyjnymi, pokazując swoją promienną, piękną cerę.
Skinfluencerzy
Na Instagramie nie uświadczymy już zbyt wielu filmików z rozlewaniem po twarzy rozświetlacza, który będzie bazą pod podkład. Zamiast tego aplikacja proponuje nam filmiki z aplikowaniem esencji. Influencerzy chwalą się swoją nienaganną cerą, wrzucając do sieci filmiki bez makijażu, świeżo po prysznicu. Mokre włosy, szlafrok i promienna skóra. Tak wygląda nowy trend.
Pielęgnacja Polek z XIX wieku. Oto ich patent na wągry
Bunt
Wszyscy pragnęli zbliżyć się do branży beauty. Wydawali swoje paletki, rozświetlacze, róże. To było na topie, sprzedawało się. Rynek był niemalże zalewany kolorowymi produktami kosmetycznymi. Paletka cieni do powiek Cheetos? Jest. Paletka od Hersheys? Jest. Kolekcja kosmetyków w sieciówce z odzieżą? Jest. Nic więc dziwnego, że pojawiła się grupa osób, która powiedziała dość. W ten sposób na popularności zyskała naturalnie piękna cera bez grama makijażu.
Na ile jednak nowy trend jest niewinną walką o naturalność, a na ile chwytem marketingowym innej gałęzi rynku kosmetycznego – kosmetyków pielęgnacyjnych?
Pielęgnacyjna rutyna
Pamiętacie filmiki z cyklu „moja makijażowa rutyna”? Teraz zastąpiły je materiały prezentujące rutynę pielęgnacyjną – dzienną lub wieczorną. Popularni influencerzy prezentują nam kosmetyki, które sprawią, że nasza skóra jest idealna, bez przebarwień, zanieczyszczeń i rozszerzonych porów. Teraz celem młodych jest nie kupienie kolejnej paletki cieni do powiek, lecz kremu pielęgnacyjnego.
Pielęgnacja twarzy – jak sprawdzić czy robisz to dobrze
Zaufanie
Zarówno konta reklamujące kolorowe kosmetyki, jak i te reklamujące pielęgnację, mają na celu sprzedaż produktu. A jednak skinfluencerzy zyskują na popularności. Cieszą się większym zaufaniem niż ukrywający się pod warstwą podkładu makijażyści. Ich „naga” twarz jest bardziej wiarygodna i bardziej przemawia do młodych osób, które mają dość presji i społecznego wymogu posiadania idealnego makijażu.