Felieton Michała Zaczyńskiego w najnowszym Fashion Magazine rozpoczyna cytat Elizy Starbuck:

Na świecie produkuje się śladowe ilości ubrań dobrej jakości. Tak śladowe, że większość ludzi nie ma okazji się z nimi zetknąć. Mówiąc wprost: ludzkość nie nosi ubrań, tylko szmaty.

Cytat dziwi, gdy sprawdzimy, dla kogo pracowała Starbuck: J.Crew, Coach, czy Club Monaco. Po tych doświadczeniach ta fashionistka uznała, że producentom odzieży chodzi o ideologię marki, a nie podkreślenie indywidualizmu każdego z nas. I o to, by kupowano więcej. Dlatego wpadła na pomysł wear-a-thonu – modowego odpowiednika maratonu. Zamiast biegać, nosimy jeden ciuch na różne sposoby tak długo, jak się da (optymalnym czasem jest rok). Zastanówmy się: które z naszych ubrań by to wytrzymało?

Wracając do Zaczyńskiego – felietonista również podjął wyzwanie, choć w jego wypadku nie była to „mała czarna”.

Zacząłem chodzić tak samo ubranym. Ale nie w tym samym. Nie dało się. Przebolałem, że tanie T-shirty umarły w drodze z pralki do suszarki. Jednak markowe, ulubione dżinsy (700 zł, niech to szlag) trzy razy wylądowały u krawcowej, ale i tak się rozpadły.

Autor wieści koniec second-handów. Gdy wyprzedane zostaną ostatnie dobre, wiekowe ubrania z lat 90. i początku obecnego wieku, nie będzie co oferować, bo ubrania dokonają żywota już u pierwszego właściciela. Co więcej, zdaniem Zaczyńskiego, „nikt nie będzie chciał ich kupować, skoro za kilka złotych czy euro więcej będzie mógł mieć nowe”. Niestety, żyjemy chyba w erze jednorazówek.

Zaczyński: Zakupoholizm skutkuje gorszą jakością ubrań