Kiedyś po sieci krążyła plotka: internauci śmiali się z Mariah Carey, która udała się do toalety w asyście ochroniarzy. Panowie pilnowali, by nikt nie zastał divy w kompromitującej sytuacji…

Na myśl o wielkiej gali większości kobiet aż błyszczą oczy, ale chyba magia sporo traci, gdy dowiemy się, jakim dyskomfortem okupione są takie wyjścia. Przykład z Mariah nabiera sensu, gdy dowiadujemy się, że wiele sukienek jest tak ciasno szytych, że ich zdjęcie lub podwinięcie jest po prostu niemożliwe.

Suknie haute couture są często zszywane na ciele i biada tym, które wybrały ciasny, opinający fason. Zwyczaj ten wprowadziła ponoć Marilyn Monroe, ale tak naprawdę tego typu wykańczanie sukien jest tak stare, jak Hollywood.

Do tego dochodzą też spanxy, czyli bielizna korygująca. Noszą ją nawet naprawdę szczupłe gwiazdy. Nie po to, by odjąć sobie ciała, ale usunąć wszelkie nierówności – linia sylwetki ma być idealna, bez wybrzuszeń.

Wielkie kreacje to wielki dyskomfort Szwy kreacji są wykonywane ręcznie – po ich usunięciu suknia już nie wygląda tak pięknie. Co zatem robią gwiazdy, by móc wytrzymać w nich całą galę? To proste – nie piją, nie jedzą. Wszystko rekompensują sobie później. Pamiętacie może kreację Beyonce z oskarowej gali 2009 czy też gali MET 2012? Gwiazda cały wieczór nie udała się do toalety, jeśli wierzyć opowieściom obsługi. A wierzyć można bez problemu, bo piosenkarka potrzebowała asysty żeby pokonać kilka stopni. Ona jednak uchodzi za mistrzynię takich kreacji – nosi je często, nie zrażona dyskomfortem.

Adele bez żenady opowiada o bieliźnie korygującej. Jako pierwsza wyznała, że podczas wręczenia statuetek Grammy 2012, miała na sobie 3 lub 4 pary bielizny Spanx.

– Właściwie miałam zaplanowaną inną sukienkę na tę okazję, ale się w niej dusiłam. Ona miała gorset, pomyślałam, że w niej nie wytrzymam – tłumaczy piosenkarka.

Wielkie kreacje to wielki dyskomfortAdele wybrała suknię od Giorgio Armani, pod którą miała – uwaga! – cztery pary korygującej bielizny.

– Czułam się wspaniale – mówi gwiazda.

Jedynie na czas występu piosenkarka zdjęła z siebie część bielizny – przepona musiała pracować.

To jednak tłumaczy zmianę kreacji na after party wielkich ceremonii. Nierzadko jest to jedyna okazja, by ulżyć fizjologii. Asystenci i krawcowe są pomocne w sytuacjach kryzysowych – obsługa niejednokrotnie widuje, jak panie udają się w ustronne miejsce, gdyż w ostateczności muszą zdjąć kreację, zrobić co mają zrobić i… założyć ją ponownie.

Gwiazdy często kierują się wygodą podczas doboru sukni, jednak nie zawsze mają wybór. Kreacje są wypożyczane – wielkie domy mody same wyznaczają sławne nazwiska, które chcą ubierać. Gwiazda ma wówczas do wyboru kilka sukien (zazwyczaj dwie-trzy), ale mitem jest fakt, że mogą swobodnie przebierać w całej kolekcji.

Niedawno małe zamieszanie wywołała Hayden Panettiere, która za swoją suknię Toma Forda, w której pojawiła się na wręczeniu Złotych Globów, zapłaciła z własnej kieszeni. Tego nie spodziewał się nawet sam projektant.

Wielkie kreacje to wielki dyskomfort
Ofiara spanxów nie tylko wieczorową porą – Jennifer Lopez nie założy bez nich nawet luźnej kreacji.

Wielkie kreacje to wielki dyskomfort
Legendarna suknia Marilyn Monroe – to w niej zaśpiewała słynne Happy Birthday, Mr. President. Suknia była tak ciasna, że musiano ją na niej zszywać.

Wielkie kreacje to wielki dyskomfort

Mistrzyni ciasnych kreacji – Beyonce. Na gali MET 2012 w sukni Pucci ledwo mogła się poruszać. Jak widać do pokonania schodów potrzebowała asysty. O załatwianiu potrzeb fizjologicznych podczas całej imprezy nie było mowy.

Wielkie kreacje to wielki dyskomfort