Musimy zacząć od zupełnie innej rzeczy – urzeka nas słabość Edyty Jungowskiej do małych, ciekawych torebeczek. To taki stylistyczny znak rozpoznawczy.

Drugą sprawą są wspomniane w tytule pazury. Tak, pazury, bo pazurkami nazwać tego nie można. Mowa o grzywce(?). Tutaj sprawia ona wrażenie półśrodka, ale my za półśrodkami nie przepadamy. Wóz albo przewóz, bo te kilka kępek włosów na czole ani nie dodaje lekkości, ani dziewczęcości, ani elegancji.

Edyta Jungowska pokazała pazur