Za wojną na linii Vogue Paris – Balenciaga stoi naprawdę brudna historia, którą już zaczynają badać media. Niewykluczone, że skończy się głośną aferą.

Dom mody Balenciaga zabronił wpuszczania pracowników francuskiej edycji magazynu Vogue na pokazy swoich kolekcji. Ponadto czasopismo nie może wykorzystywać żadnych ubrań i dodatków pochodzących od Balenciagi w jakichkolwiek zestawieniach pojawiających się na łamach magazynu. Na kartach Vogue Paris nie zobaczymy już także jakichkolwiek kampanii reklamowych Balenciagi.

Dlaczego?

Okazuje się, że Carine Roitfeld czynnie wspierała plagiaty w świecie mody. Ubrania i dodatki wypożyczone od Balenciagi na potrzeby sesji zdjęciowych tuż przed oddaniem otrzymywał najpierw dom mody Max Mara, gdzie daną rzecz kopiowano, by później stworzyć inny projekt na jej kanwie. Roitfeld była osobiście zamieszana w cały proceder i nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że przy okazji przyjmowała za tę „pomoc” spore kwoty.

Historia z Balenciagą może zapoczątkować inne zgrzyty – pozostałe domy mody i marki z wyższej półki na pewno zdecydują się lepiej przyjrzeć temu, co dzieje się z wypożyczonymi projektami.