Tusz do rzęs to jeden z tych makijażowych kosmetyków, które uważamy za must have. Możemy śmiało zrezygnować w kryjącego podkładu (zwłaszcza teraz, latem), bronzera, rozświetlacza, a nawet różu, ale maskarę pomijamy raczej rzadko. To ona uwydatnia nasze spojrzenie, dzięki niej zyskujemy tak pożądaną tajemniczość.

A mimo to nadal z trudem znajdujemy w sklepie kosmetyk, który spełnia nasze oczekiwania. Ciągle borykamy się z tuszem osypującym się, sklejającym włoski czy szybko gęstniejącym. Tymczasem wystarczy zwrócić uwagę na 4 aspekty, by niewypały już nam się przytrafiały.

ZOBACZ TEŻ: DLACZEGO OTWIERAMY USTA PODCZAS MALOWANIA RZĘS? POWÓD JEST BANALNY!

Przy wyborze maskary, kieruj się przede wszystkim… tym, czy tusz polubił się z twoimi oczami. Jeśli zauważyłaś lub poczułaś jakiekolwiek podrażnienie, natychmiast zrezygnuj z kosmetyku, który wywołuje takie reakcje. Nawet, jeśli wspaniale podkręca, wydłuża i pogrubia.

Zakładamy, że wszystko jest dobrze. Możesz więc skupić się teraz na efekcie. O jaki ci chodzi? Nie kupuj tuszu tylko dlatego, że podoba ci się szczoteczka. Przeczytaj na opakowaniu, jaki rezultat osiągniesz.

ZOBACZ TEŻ: KOBIETA STRACIŁA WZROK PO ZASTOSOWANIU 20-LETNIEJ MASKARY!

Ale szczoteczka, a dokładnie jej kształt też ma bardzo duże znaczenie. Większość z nas kupuje tusze z za dużą szczoteczką – wtedy sklejone rzęsy mamy wręcz na własne zamówienie.

Silikonowa czy tradycyjna? Każda z nas ma swój typ. Jaki sprawdzi się w twoim przypadku? Jedynym sposobem, aby się dowiedzieć, jest przetestowanie obydwu rozwiązań.