Pochłaniała niemal 4 tys. kalorii dziennie. Może i więcej, bo nie liczyła wypijanego alkoholu. A kiedy to tego w ruch szły przystawki, rachuba była już niemożliwa. 24-latka ze Szkocji postanowiła jednak schudnąć, gdy usłyszała okrutny żart pod swoim adresem na jednej z imprez świątecznych.

– Nie martw się resztkami, Caroline je wciągnie – usłyszała Caroline Gooster podczas bożonarodzeniowego przyjęcia. Zrobiło jej się okrutnie przykro, ale przyznała, że było w tym sporo prawdy – faktycznie jadła, jak odkurzacz. A złośliwość nieprzeznaczona dla jej uszu okazała się motywacją do skutecznej diety.

Była ogromną, ważącą ponad 100 kilo młodą kobietą. Po jakimś czasie było jej już już 38 kilo mniej. Jak tego dokonała? Okazało się, że sama dieta to tylko połowa sukcesu – Caroline zmieniła całe swoje życie.

Czytaj więcej: PRZECZYTAJ TO, A JUŻ NIGDY NIE ZJESZ FRYTEK!

Dotychczasowe diety kończyły się fiaskiem, zresztą rzadko wytrzymywała dłużej, niż dwa tygodnie. Dlaczego? Tego dziewczyna długo nie mogła zrozumieć. Winowajcą jednak okazał się jej imprezowy styl życia. W weekendy 24-latka piła na umór i jadła bez ograniczeń, oczywiście fast-foody. I tak od lat nastoletnich.

Usłyszany na imprezie żart sprawił, że nagle zachciała udowodnić, że wcale nie jest bezmyślną śmieciarką dla jedzenia, choć tak postrzegali ją znajomi.

– Kiedy traciłam motywację albo chciałam zjeść hamburgera, myślałam sobie: „Nie, tym razem jej pokażę!”.

Oczywiście zaczęło się od zmiany nawyków żywieniowych. Wcześniej Caroline lubiła sobie dogadzać białym pieczywem, chipsami i ciastami lub lodami.

Caroline nie wybrała żadnej fikuśnej diety. Ot, zamieniła jasne pieczywo na pełnoziarniste, zaczęła jeść gotowany lub grillowany drób, warzywa, owoce i zabrała się za bieganie. Tym, co zapewniło jej jednak sukces, była rezygnacja z imprez i alkoholu. Zdała sobie bowiem sprawę, że to wtedy pochłaniała największe ilości pustych kalorii, których nawet nie była w stanie zliczyć. Gdy zrezygnowała z imprez, pokusa łatwego, szybkiego jedzenia była łatwiejsza do opanowania. Po miesiącu, gdy dieta zaczęła być dla niej utrapieniem, zwróciła się do dietetyka. Jak wspomina, pomogło. Sport również.

– Na początku wykonywałam lekkie ćwiczenia – wspomina.

Razem z utratą wagi pojawiła się większa chęć na wysiłek fizyczny.


Jak dziś wygląda jej przykładowe menu? Oto ono:

ŚNIADANIE: owsianka
PRZEKĄSKA: jabłko
LUNCH: zupa domowej roboty z bułką pełnoziarnistą
PRZEKĄSKA: 1/2 kiści winogron lub 130 gramów innych owoców
OBIADOKOLACJA: pierś z kurczaka gotowana lub grillowana, jeden cały ziemnaik i warzywa
KOLACJA: Kanapka z pieczywa pełnoziarnistego