Tak, to Stany Zjednoczone – tam podobne procesy już nikogo nie dziwią. Dla nas to wciąż jednak coś, co podnosi brwi w lekkim szoku: pewna Amerykanka, Susan McBride, pozwała swoją znajomą z pracy. Za co?

Kobieta twierdzi, że jej koleżanka używała zbyt silnych perfum, które utrudniały jej oddychanie.

I – jak łatwo się domyślić – McBride, posiadaczka wrażliwego nosa, domaga się finansowego zadośćuczynienia.

A czy nie lepiej było delikatnie wyperswadować znajomej stosowanie silnego zapachu? Tego już nie ujawniła.

Jakiś czas temu media donosiły o innym przypadku: pewna pracownica biura została zwolniona z powodu zbyt silnych perfum, jakich używała. Po dwukrotnym upomnieniu (na wniosek skarżących się kolegów) i nie zastosowaniu się do uwag została bez pracy.

O ile reakcja wspomnianej Amerykanki może wydawać się przesadzona, to praca z osobami, które perfumują się intensywnie, często stanowi problem. Tylko co wtedy? Macie na to jakieś sposoby?