Ponoć zatrważająco duży procent kobiet nie jest zadowolonych ze swoich piersi, z kolei spora część z nich poważnie rozważa operację korekty biustu, najczęściej powiększenia.

Dziennikarka amerykańskiego Elle ostrzega jednak przed fatalnymi skutkami takiego zabiegu. Jako przykład podaje pewną aktorkę, Kristen, która wieku 27 lat zdecydowała się na powiększenie swojego biustu z miseczki B na C.

Wybrała implanty wypełnione solą fizjologiczną z silikonowym środkiem (zostały później wycofane w 1991 roku). Kirsten doskonale wiedziała, co robić, by wokół piersi nie tworzyły blizny, pamiętała też regularnych masażach i obserwacji. Nie zdawała sobie jednak sprawy z tego, że implanty z czasem po prostu się… zdefasonują, zupełnie jak sweter noszony zbyt często.

Dzisiaj jej piersi – jak sama przyznaje – wyglądają zupełnie tak, jak biust jej koleżanek, które karmiły piersią.

– Kiedy robiłam sobie mammografię, pielęgniarz spytał: „Mówiła pani, że ma implanty”. Nikt nie powiedział mi, że implanty mają ograniczony „żywot”.

Coraz więcej kobiet decyduje się na zabieg. W Stanach Zjednoczonych to już całkiem powszechne, w Polsce wciąz podchodzi się do podobnych operacji. Wiele kobiet jednak wciąż nie ma świadomości, że implanty z czasem też się zmieniają. „To nie będzie pani ostatnia para”, mówi zawsze Foad Nahai chirurg z Atlanty. I wiele razy widzi zdziwienie.

Implanty nie mają „daty ważności”.

– Są, bo są. Jedne nie zmieniają się przez pół roku, inne 10 lat, jeszcze inne 20 – mówi David Rapaport, lekarz z Nowego Jorku.

Jego kolega dodaje jednak, że 20 do 30% pań potrzebuje wymiany implantów w przeciągu dziesięciu lat. Co oznacza, że jeśli zrobią operację w wieku 20 lat, w ciągu życia będą musiały „iść pod nóż” kilkakrotnie, najczęściej po to, aby na starość pozbyć się implantów zupełnie.

Implanty nie „starzeją się” jednakowo – to zależy również od organizmu, do którego trafiły. Najczęściej następstwem powiększenia piersi jest tzw. przykurcz torebkowy, który objawia się deformacją piersi, dyskomfortem, bólem. Co więcej, może on pojawić się w każdej chwili po zabiegu. Zdarzały się przypadku przykurczu nawet po 38 latach. Lekarze nie są do końca pewni, co wywołuje ten efekt (zdjęcie poniżej).

przykurcz torebkowy

Może zdarzyć się też tak, że przykurcz spowoduje zesztywnienie implantów i ich umiejscowienie wysoko na klatce piersiowej. Z boku wygląda to, jakby kobieta miała dwie pary piersi: jedna niżej, druga wyżej.

Znaczna utrata wagi może spowodować, że brzegi implantów staną się widoczne. Oczywiście czuć też różnicę w dotyku. W niektórych przypadkach tworzy się coś, co przypomina cellulit na piersiach.

– Kiedy wkładasz implanty, „siedzą wysoko”, ale niemożliwe jest, by zostało tak na zawsze – mówi Sean Simon, chirurg z Miami. – Grawitacja działa na nie, jak na wszystko inne.

I dodaje, że zawsze przygotowuje swoje pacjentki na to, że w przyszłości czekają je jeszcze inne zabiegi przeprowadzane na piersiach, w tym wymiana implantów, podnoszenie ich, czy inne poprawki. Większość posiadaczek implantów decyduje się na wymianę, rzadko na pozbycie się ich.

Z tym, że chirurg to nie krawcowa.