Moda na prawdziwą naturalność jeszcze długo nie zawita do branży show-biznesu… Na razie gwiazdy i gwiazdeczki żyją stale poszerzającymi się możliwościami poprawiania swojego wyglądu. Korzystają z tego zarówno weteranki, obecne na łamach mediów już od kilku dekad, jak i młodsze pokolenia celebrytek, których najlepszymi przedstawicielkami są siostry Kardashian/Jenner.

Podczas gdy główny trend poprawek bazuje na założeniu, że „większe znaczy lepsze”, nie wszystkie kobiety podążają za nim…

Dokładnie tak jest w przypadku Ariel Winter!

Przypomnijmy, że młoda aktorka o pełnych kobiecych kształtach zdradziła w 2015 roku, że poddała się operacji plastycznej. Wbrew temu, co mogło nasunąć się Wam w tym momencie na myśl, nie chodziło o powiększanie. Wprost przeciwnie! 18-latka poddała się zabiegowi zmniejszenia piersi. Powiedziała o tym wprost. Nie ukrywała tego. Co więcej, opowiedziała też o przyczynie swojej decyzji.

Gwiazda Modern Family miała zwyczajnie dość oceniania jej przez pryzmat wyglądu. Zbyt duże piersi przeszkadzały jej. Nie chciała słuchać więcej komentarzy na ich temat. Nie czuła się przez nie pewna siebie.

Wszytko zmieniło się po operacji…

Ariel niehołdująca „ideałom piękna” pokroju Kylie Jenner pożegnała się z kompleksami. Zastąpiła je akceptacja siebie. Co więcej, postanowiła pokazać ją całemu światu.

Idealnym sposobem na to okazała się ostatnia sesja dla magazynu Self. Aktorka zapozowała do niej topless. Tak – blizny po operacji były widoczne, nie zostały wyretuszowane.

Odważnie? Zobaczcie same!