Historia kobiety, o której zaraz przeczytasz, to jedna z tych, w które ciężko uwierzyć. Niestety ta jest prawdziwa i skończyła się tragicznie. Carol Martin zauważyła na swojej twarzy coś, co przypominało pryszcza. Wkrótce potem umarła.

Po powrocie z corocznego urlopu na Florydzie Carol Matin zauważyła, że na jej prawym policzku rozwija się bolesny stan zapalny. Postanowiła skonsultować się z lekarzem, który przepisał jej antybiotyk i zalecił stosowanie gorących okładów. Ból nie ustępował, dlatego Carol ponownie udała się do lekarza, który naciskany, zlecił wykonanie biopsji.

ZOBACZ TEŻ: PIES WYKRYŁ RAKA SKÓRY. KOBIETA TWIERDZI, ŻE URATOWAŁ JEJ ŻYCIE

Wyniki badań były zatrważające. Okazało się, że bolesny, lecz niegroźnie wyglądający pryszcz to martwicze zapalenie powięzi, bakteria, która żywi się ciałem. Ta zagrażająca życiu infekcja, jest niezwykle rzadka. Głębokie agresywne zakażenie, dosłownie zjada skórę oraz głębokie warstwy tkanki.

Martin spędziła ponad dwa tygodnie na OIOM-ie. Po zwolnieniu ze szpitala, zmarła w domu. Jej mąż podejrzewa, że śmiercionośnym wirusem mogła zarazić się w wannie z hydromasażem.

ZOBACZ TEŻ: KOBIETA POKAZAŁA ZDJĘCIE TWARZY PO USUNIĘCIU CZERNIAKA. OSTRZEGA PRZED SOLARIUM

Historia ta to dowód na to, że wypryski, które budzą podejrzenia, warto konsultować z lekarzem. W przypadku martwiczego zapalenia powięzi to, co może wyglądać jak pryszcz, zdecydowanie stanowi zagrożenie dla życia. W pierwszym stadium choroby zazwyczaj pojawia się zaczerwienienie, obrzęk oraz pęcherze.

Jak uniknąć zarażenia się tą straszliwą chorobą? Należy pamiętać o zabezpieczaniu otwartych ran lub skaleczeń. Jeśli na Twojej skórze pojawi się coś, co przypomina pryszcza, ale jest ciepłe w dotyku, występują pierwsze znaki ostrzegawcze infekcji (dreszcze, gorączka, bolesność), natychmiast udaj się do lekarza.