Niektórzy próbują wyczytywać przyszłość z kart, gwiazd, fusów albo dłoni. Większość z nas podchodzi do ich przepowiedni ze sporą rezerwą. Okazuje się jednak, że czasami warto w to uwierzyć. Zwłaszcza, jeśli to lekarz przygląda się naszym uszom. Wyniki wiarygodnych badań są jednoznaczne – na podstawie ich wyglądu można przewidzieć ewentualne problemy zdrowotne.

Teorię Sandersa T. Franka, znanego amerykańskiego pulmonologa, potwierdzają kolejne eksperymenty medyczne. To właśnie temu lekarzowi zawdzięczamy termin „Znak Franka”. Chodzi o charakterystyczne znamię pojawiające się na uszach ludzi od miejsca nazywanego fachowo koziołkiem (skórny, błoniasty wyrostek) do samej małżowiny usznej.

EKSPERCI ALARMUJĄ: „NIGDY NIE FARBUJ WŁOSÓW TUŻ PRZED OKRESEM”

Badania wykazały, że osoby, które mają ten znak na przynajmniej jednym uchu są zdecydowanie bardziej narażone na choroby układu krążenia (w tym udar mózgu) oraz cukrzycę.

Do niedawna specjaliści byli podzieleni w ocenie tej teorii, ale ostatnie badania zrealizowane w Izraelu potwierdzają – to nie może być kwestia przypadku. Naukowcy przyjrzeli się dokładnie 241 osobom, które miały udar. Okazało się, że aż 75 procent z nich miało na uchu charakterystyczny „Znak Franka”. Wciąż trwają spory, w jaki sposób powstaje. Najprawdopodobniej to kwestia słabego ukrwienia, wynikającego z zatkania naczyń krwionośnych.

CO MÓWI O TOBIE KSZTAŁT TWARZY?

To nie pierwszy eksperyment, który potwierdził, że z ludzkiego ucha można wyczytać stan zdrowia. Podobne wyniki uzyskano już wcześniej. Za każdym razem okazywało się, że u osób chorych występowało takie wgniecenie w małżowinie usznej.

Co jednak bardzo istotne – nie warto wpadać w panikę, jeśli zauważymy linię na własnym uchu. To jeszcze nie jest pewna diagnoza, która zwiastuje poważne problemy. Potraktujmy ją jedynie jako wskazówkę.

MA 28 LAT I CIAŁO STARUSZKI. TA KOBIETA CHORUJE NA BARDZO DZIWNE SCHORZENIE

Jak informuje serwis mamadu.pl – „Znak Franka” można zauważyć na uszach takich osobistości jak Steven Spielberg, Mel Gibson, George Bush czy Lech Wałęsa.