O tym, że równowaga między życiem zawodowym a prywatnym (tzw. work-life balance) odgrywa kluczową rolę jeśli chodzi o poczucie szczęścia i zdrowie psychiczne, wiadomo nie od dziś. W czasach, gdy nieustannie pędzimy, ścigamy się z innymi i nie mamy czasu ani dla bliskich, ani nawet dla samych siebie, coraz popularniejsze stają się filozofie gloryfikujące proste, powolne życie, bycie “tu i teraz” i nieprzywiązywanie wagi do dóbr materialnych.

Psychodermatologia. To zupełnie nowe podejście do zdrowia i kondycji skóry głowy

Jeszcze parę lat temu rekordy popularności biła filozofia hygge, pochodząca z Danii. Hygge to styl życia, który w centrum stawia wygodę, przytulność, błogostan, komfort bycia zarówno ze sobą, jak i z innymi. Hygge składa się z drobnych rzeczy, których nie powinno się sobie odmawiać – to np. kubek gorącej czekolady sączony niespiesznie pod kocem podczas czytania ulubionej powieści. Później przyszła moda na lagom, szwedzką sztukę równowagi, czyli życie w zgodzie z naturą, unikanie skrajności, docenianie tego, co się ma, umiarkowanie, rezygnacja z wyścigu szczurów.

Teraz oba te nurty można uznać za passe, ponieważ na horyzoncie pojawiła się nowa życiowa filozofia – niksen. Tym razem lansują ją Holendrzy. Na czym polega to podejście do życia? Jest to ni mniej, ni więcej, tylko… “nicnierobienie”. Dosłownie. Ale niksen nie należy mylić ze zwykłym lenistwem i odkładaniem obowiązków “na święty nigdy”. Chodzi w nim o to, aby robić rzeczy bez konkretnego celu. W nurt niksen wpisuje się więc m.in. wyjście na zwykły spacer, siedzenie na ławce w parku czy leżenie na kanapie i słuchanie muzyki albo czytanie książki – to wszystkie działania, które chociaż na parę chwil odcinają nas od świata zewnętrznego, sprawiają, że zapominamy o codziennych obowiązkach. Tym samym dzięki praktykowaniu niksen poziom stresu spada, a rośnie poziom komfortu i zadowolenia z życia.

Zły dzień? Oto instagramowy profil o brwiach, który rozbawi Cię do łez!

Termin “niksen” wywodzi się od holenderskiego słowa niks, które oznacza “nic”. Holenderski psycholog Jan P. de Jonge wyjaśnia, dlaczego takie podejście do życia jest bardzo ważne. 

To przeciwieństwo bycia produktywnego zarządzania czasem. To pozwala ludziom wyłączyć telefony komórkowe, zamknąć kalendarze i na chwilę zapomnieć o deadline’ach, a nawet o przyziemnych obowiązkach. Niksen uspokaja, pozwala cieszyć się po prostu byciem. Od czasu do czasu nasz mózg potrzebuje się wyłączyć, nie tylko podczas snu, ale także podczas bycia na jawie. To czyni nas szczęśliwszymi.

Wypróbujecie tę filozofię “nicnierobienia”?