Tytuł jest może lekką przesadą, choć panie, które lubią wyglądać jak spod igły, właśnie tak mogą się czuć.

Już spieszymy z wyjaśnieniami: czasem gdy czeszesz się u fryzjera, Twoje włosy wyglądają potem zbyt perfekcyjnie (czyt. sztucznie) i nie każda z nas lubi taki efekt.

Drybar to sieć salonów w Stanach Zjednoczonych, gdzie płaci się 40 dolarów za ułożenie włosów. Tylko za ułożenie – żadnych cięć, żadnego farbowania. Dla zapracowanych Amerykanek takie wyjście jest strzałem w dziesiątkę, bo salony odniosły sukces.

I właśnie Drybar wprowadza nowy rodzaj czesania, który otrzymał już nazwę The Dirty Marini.

Chodzi o efekt zmierzwionych włosów, ułożonych tak, jakby niespecjalnie zależało nam na tym, co mamy na głowie. To oczywiście tylko pozory, bo „och, taka jestem piękna absolutnie bez wysiłku” kosztuje wspomniane 40 dolarów, a także sporo machania szczotką i suszarką przez fryzjera.

Najbardziej obrazowa jest fryzura Blake Lively – trochę jak czesana wiatrem.

Czy zapłaciłabyś komuś za popsucie Twojej fryzury?