
Córka Sylwii Bomby zarobiła już na swoje studia. Tosia ma dopiero… 7 lat
Sylwia Bomba od lat dzieli się swoim życiem w mediach społecznościowych, a jednym z jego ważnych elementów jest jej 7-letnia córka Tosia. Dziewczynka często pojawia się w nagraniach swojej mamy. Niektórzy zarzucają influencerce, że wykorzystuje dziecko do zarabiania pieniędzy. Jak sama zainteresowana odpowiada na te oskarżenia?
– Trochę mnie bolą, trochę są mi obojętne. Myślę, że każdy rodzic powinien w swoim sumieniu wiedzieć, co jest najlepsze dla jego dziecka. Ja wiele razy byłam pytana, czy to dobrze, że pokazuję Tosię w Internecie. I szczerze odpowiadam – nie wiem. Może za kilka lat to zagwarantuje jej świetne życie, a może skończy się pozwem, jak w przypadku amerykańskich nastolatków. Czas pokaże – mówi Bomba w rozmowie z o2.pl.
To ostatnie wspólne zdjęcia Sandry Kubickiej i Barona. Miesiąc później wpłynął pozew o rozwód
Jedno jest pewne: obecność Tosi w mediach społecznościowych już teraz przynosi jej korzyści finansowe.
Córka Sylwii Bomby zarabia na swoją przyszłość
Partnerka Grzegorza Collinsa nie ukrywa, że dzięki współpracom reklamowym jej córka sama gromadzi oszczędności na przyszłość.
– Mam już odłożone pieniądze na studia Tosi. I powiem coś, za co pewnie dostanę baty, ale te pieniądze w większości Tosia zarobiła sama. Jeżeli moja córka bierze udział w jakiejś reklamie, to ja uwzględniam jej gażę i te pieniądze, które tam zarabia, odkładam na jej konto. (…) Konto założyłam jej, jak się urodziła. Miałam postanowienie, że będę jej wpłacać co miesiąc jakąś kwotę. Potem, gdy umarł jej tata, to tą kwotą stała się renta po tacie oraz 800+, które również tam wpływa. Ja z tych pieniędzy nie korzystam, póki nie muszę – wyjaśnia influencerka.
Bomba podkreśla, że Tosia miała zaledwie 2 lata i 8 miesięcy, gdy wystąpiła w pierwszej reklamie, i od tego czasu jej środki systematycznie rosną.
Influencerka otwarcie mówi o tym, że czuje się odpowiedzialna za finansową przyszłość córki. Zdaje sobie sprawę, że w razie potrzeby nie będzie mogła liczyć na wsparcie ojca dziecka, dlatego już teraz stara się zabezpieczyć ją na różne scenariusze.
– Dobrze mi z tym, że Tosia jest zabezpieczona. Jestem samotną mamą, Tosia nie ma taty. Nie będę więc mogła pewnego dnia pójść do jej taty i powiedzieć, żeby dorzucił mi się do studiów, bo Tosia chce uczyć się w Londynie albo w Warszawie. Moje myślenie od momentu, kiedy jestem z nią sama i odpowiedzialność za jej życie i ukształtowanie jej jako człowieka spoczywa na mnie, to podeszłam do tego bardzo, bardzo poważnie. I czuję się bezpiecznie, że nawet jeśli cokolwiek mi się stanie, to mam też bardzo wysokie ubezpieczenie. Gdybym miała wypadek samochodowy, to Tosi wypłacą ogromną kwotę na życie, bo nie ma taty, który może się nią zaopiekować. Musiałam więc o nią zadbać na każdą okoliczność – podkreśla.
Czy obecność Tosi w mediach społecznościowych rzeczywiście jest dla niej szansą na lepszą przyszłość, czy raczej niepotrzebnym narażaniem na internetową krytykę? Sylwia Bomba ufa swojej intuicji i na razie nie zamierza rezygnować z publikowania treści z córką.
Źródło: o2.pl