Znacie aplikację Tinder? Jeśli tak, to wiecie, że można za jej pomocą znaleźć osoby, które chętnie umówią się z Tobą na randkę. Jeśli Ty oznaczysz kogoś, wybrana osoba nie wie o tym, dopóki ona sama nie przyzna Ci „serduszka”.

Oczywiście trudno tu mówić o czymś głębszym, bo wszyscy dokonują wyborów na podstawie zdjęć (pewien użytkownik zamiast fotografii wstawił sobie ikonografikę przedstawiającą jego pokaźny stan konta – też zadziałało).

Pewni youtuberzy postanowili przeprowadzić więc eksperyment. Wybrali atrakcyjną dziewczynę, która miała umówić się z równie atrakcyjnymi mężczyznami. Sęk w tym, że uczestniczkę poddano charakteryzacji, przebierając w „gruby” kostium. Siedząc z kafejce i czekając na amantów wyglądała jak osoba otyła.

Dlaczego akurat taka przemiana?
Okazuje się, że – jeśli chodzi o internetowe randki – panowie najbardziej obawiają się, że spotkana przez nich kobieta okaże się… Nie, nie nieładna. Gruba. Co ciekawe, kobiety w podobnej sytuacji znacznie bardziej boją się o swoje bezpieczeństwo. Panowie jednak jako wzrokowcy chcą, by osoba była tak atrakcyjna, jak na zdjęciu.

Wszyscy panowie biorący udział w nagraniu mówiąc potocznie stchórzyli. Uciekli lub oświadczali, że „nie lubią kłamstw”. Wydaje się to zrozumiałe – wszyscy spodziewali się bardzo szczupłej kobiety.

Co miał pokazać eksperyment? Że piękno wewnętrzne może panów pociągać, ale chyba wtedy, gdy z zewnątrz wszystko jest dla nich do przyjęcia. A ta pani nie była.

Gdy sytuację powtórzono z kobietami i przebranym mężczyzną? ŻADNA z kobiet nie uciekła, choć każda była bardzo zaskoczona. Panie nie kryły szoku, jednak szybko się z nim uporały i mimo że ich rozmówca wyglądał inaczej niż na zdjęciu, kontynuowały spotkanie, godząc się na kolejne. Jedna z uczestniczek zgodziła się nawet na niewinny pocałunek i przytulanie.

Czy to nie dowodzi starej prawdy?