Kiedy zbliża się wiosna wiele z nas zastanawia się nad wykonaniem jednego z polecanych zabiegów, które mają pomóc zregenerować skórę po zimie, dodać jej nawilżenia i odżywienia. Właśnie z takim założeniem Heather Muir wybrała się do jednego z salonów kosmetycznych, ale jej przygoda skończyła się zupełnie inaczej…

ZOBACZ TEŻ: DRAMATYCZNE W SKUTKACH POWIĘKSZANIE UST. TAKIEGO EFEKTU NIKT SIĘ NIE SPODZIEWAŁ

Heather Muir pracuje jako redaktorka urody, dlatego kiedy dostała zaproszenie od jednego z salonów kosmetycznych na wypróbowanie ich najnowszego zabiegu obiecującego szybką poprawę kondycji skóry, postanowiła zaryzykować i poddać się terapii. Skuszona wizją, że kuracja cieszy się ogromną popularnością wśród celebrytów postanowiła sprawdzić to na własnej skórze i poddała się zabiegowi Red Capture .

I chociaż zaczerwienienia pojawiające się na twarzy mogą pojawić się po wykonaniu niektórych kuracji, to Heather została zapewniona, że ten zabieg jest całkowicie bezpieczny i nie wystąpią żadne skutki uboczne.

Sytuacja zaczęła być niepokojąca, kiedy zaraz po rozpoczęciu zabiegu, kobieta zaczęła odczuwać dosyć duży dyskomfort, a po kolejnych kilku minutach Heather czuła, że jej skóra jest mocno rozpalona.

Kobieta wielokrotnie w trakcie trwania zabiegu zgłaszała specjaliście wykonującemu zabieg, że coś złego dzieje się z jej cerą, ale słyszała jedynie zapewnienia, że wszystko jest w porządku, a jej skóra musi być po prostu wrażliwa i nikt wcześniej nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń jeśli chodzi o ten zabieg.

Kiedy po skończonym zabiegu zobaczyłam się w lustrze od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Jej skóra była czerwona i podrapana .

ZOBACZ TEŻ: IMPLANTY PIĘT? TA CELEBRYTKA ZNALAZŁA NIETYPOWY SPOSÓB NA TO, BY BYĆ WYŻSZĄ

Zaniepokojona Murai zgłosiła to kosmetyczce, ale ta znowu zbagatelizowała problem, mówiąc, że reakcja szybko ustąpi. Zaleciła jej również picie dużej ilości wody i nawilżać skórę kremem.

Kobieta jednak nie posłuchała tych rad i szybko udała się do dermatologa, który po zbadaniu stanu skóry zalecił jej stosowanie specjalistycznej maści przyspieszającej gojenie się ran Luxamend. Lekarz powiedział też, że wygląda to na oparzenia chemiczne i dodał, że po zagojeniu nie powinny pozostać żadne blizny, jednak gdyby kobieta miała ciemniejszą karnację takie prawdopodobieństwo byłoby dosyć duże.

Po około dwóch tygodniach od nieszczęsnego zabiegu skóra Murai powróciła do normalnego stanu, pozostały tylko niewielkie zadrapania. Wiele razy podczas wykonywania zabiegu mówiłam, że coś jest nie tak, ale teraz żałuję, że nie powiedziałam, że chcę zakończyć zabieg. Powinnam powiedzieć, że dziękuję za poświęcony twarz, ale rezygnuję z dalszego wykonywania zabiegu .

Dziennikarka zdecydowała się opowiedzieć o swoich przeżyciach, by przestrzec inne kobiety. Na szczęście cała historia skończyła się szczęśliwie. Skóra kobiety zagoiła się, a na jej twarzy nie pozostały żadne blizny po nieudanym zabiegu.

Co Wy na to?