Od redakcji: Dziękujemy za każdą nadesłaną kosmetyczkę!

Jeśli chcecie, by i Wasza kosmetyczka została zaprezentowana na Zeberce, przyślijcie jej opis (wybierając maksymalnie 20 kosmetyków) oraz zdjęcia na adres marzena(małpa)zeberka.pl. Każdą opublikowaną kosmetyczkę nagradzamy zeberkowym notatnikiem.

Ważne: nie dodawajcie samodzielnie numerków w programach graficznych!

Pisząc prosimy, byście używały polskich znaków (ą, ę, ż…).

Kosmetyczki nie spełniające warunków nie będą publikowane!

Witajcie Zeberki,

z tej strony Natalia, 23-letnia posiadaczka cery tłustej z coraz mniejszą skłonnością do wyprysków. Nie używam wysuszających preparatów takich jak zasychające papki czy maści, nie zapominam też o nawilżaniu – zaniedbanie go to chyba najczęstszy błąd w pielęgnacji takiej cery.
Jestem krótkowidzem i od dawna byłam straszona wczesnymi zmarszczkami wokół oczu, dlatego wcześnie zaczęłam szukać najbardziej odpowiadających mi produktów i intensywnie nawilżać te delikatne okolice, jak na razie skóra pięknie mi się za to odwdzięcza.

Staram się nie stosować nafaszerowanych chemią kosmetyków, ale nie można też dać się zwariować. Złoty środek sprawdza się również w kosmetyce. Kilka drogeryjnych produktów zastąpiłam tymi, które znajdziemy w kuchni.
Przedstawiam Wam moich ulubieńców, dajcie znać czy ich używałyście, może macie na ich temat odmienne zdanie?
Zapraszam do lektury!

Wasze kosmetyczki: Natalia, 23 lata

Na zdjęciu:
1. Saito Spa – Dead Sea Treatment, Eye Lifting Serum
2. Decléor – Harmonie Calm, Relaxing Milky Gel-Cream For Eyes
3. KLAPP Origanic – Moisture
4. La-Roche Posay – Effaclar Duo

1. Saito Spa – Dead Sea Treatment, Eye Lifting Serum

Serum z witaminą C i minerałami z Morza Martwego, od dawna stosowanymi w pielęgnacji i leczeniu zmian skórnych. Bardzo dobrze nawilża skórę wokół oczu i zostawia delikatną warstwę ochronną. Lekko napina, ale nie jest to uczucie ściągania. Można w nim wyczuć mikrokapsułki z witaminą, izolujące ją od innych składników. Dopiero przy wklepywaniu zostają całkowicie rozbite i uwalniają ją aby działała na skórze. Firma zmieniła opakowanie serum, mam nadzieję, że nie kombinowano przy składzie bo wersja ze zdjęcia jest dla mnie idealna. Pomaga również na opuchnięte, zmęczone powieki po małej ilości snu.
ok. 60 zł/30 ml

2. Decléor – Harmonie Calm, Relaxing Milky Gel-Cream For Eyes

Do stosowania rano i wieczorem, ja wybieram drugą opcję, ponieważ jest gęstszy od serum. Łagodzi zmęczenie po całym dniu i pracą przed komputerem. Szybko się wchłania, nawilża i odżywia, zostawia solidną warstwę ochronną, którą można wyczuć jeszcze rano przy myciu twarzy. Jest bez parabenów i alkoholu, zawiera wodę chabrową, olej z nasion czarnej porzeczki, kwaśnej pomarańczy, róży damasceńskiej, słonecznika, bawełny, rycynowy, ekstrakt z korzenia Punarnava, kory brzozy, trędownika bulwiastego, fiołka trójbarwnego, białej lilii, rozmarynu i witaminę E. Ma trochę duszący ziołowy zapach, który wbrew nazwie niestety mnie nie relaksuje, ale ważne, że krem działa i pomaga powiekom.
od 85 zł/15 ml

3. KLAPP Origanic – Moisture

Zawiera skwalen, witaminę C, E, ceramidy, kwas hialuronowy oraz wyciągi lub olejki z drzewa różanego, arganowego, thuji, nasion granatu, żurawiny, śliwy, dzikiej róży, grejpfruta, A. oleracea, liści C. alata, herbaty chińskiej, kory magnolii, wierzby białej, kwiatów rumianku i masło Shea. Po prostu bomba energetyczna! Witaminy C i E działają antyoksydacyjne, kwas hialuronowy oraz ekstrakty nawilżają, a skwalen, ceramidy i olejki wspomagają naturalne lipidy skóry. Twarz jest niesamowicie odżywiona, nawilżona i promienna. Ważne jest też dla mnie to, że jest idealny dla tłustej cery – nie pozostawia tłustawego filmu, co zdarzało się wielu kremom nawilżającym, więc nie powoduje powstawania zaskórników. Przez to może być jednak za słaby dla suchej skóry. Pięknie pachnie cytrusami i thują a opakowanie ma higieniczną pompkę która pozwala na dokładne dozowanie kremu, starczył mi więc na kilka miesięcy. Można go stosować zarówno na dzień jak i grubszą warstwą na noc. Nie posiada PEG, EDTA, parabenów i alkoholu denaturowanego.
300 zł/50 ml

4. La-Roche Posay – Effaclar Duo

Tak tak, kolejna kosmetyczka z LRP, ale co zrobić kiedy ich kosmetyki z linii Effeclar od paru lat służą mi lepiej od wielu innych? Krótko i na temat: zawsze pomaga na niespodzianki (wiem, że istnieje punktowy Effeclar A.I. ale nie pomagał mi tak jak Duo), w roli zapobiegawczej stosuję go tylko na miejsca najbardziej skłonne do wyprysków – nos i brodę, aby nie przesuszyć skóry. Kiedyś smarowałam nim całe policzki i pomógł mi pozbyć się przebarwień.
od 30 zł/40 ml

Wasze kosmetyczki: Natalia, 23 lata

Na zdjęciu:
5. The Beauty Parlour – T Zone Oil Control Mattyfying Moisturiser
6. Biochemia Urody – Hydrolat z róży stulistnej
7. Biochemia Urody – Peeling enzymatyczny
8. Tołpa, Planet Of Nature – Kremowe serum odmładzające do rąk

5. The Beauty Parlour – T Zone Oil Control Mattyfying Moisturiser

Bardzo dobrze matujący i niezapychający krem o lekkiej konsystencji i świeżym zapachu. Zawiera matujące związki krzemu oraz olejki z pomarańczy, paczuli, ekstrakty z Miodli indyjskiej i Gorzkli właściwej, które łagodzą stany zapalne. Krem zwęził również pory. Po jego użyciu mam spokój ze świeceniem się na kilka godzin, skóra jest nawilżona, gładka i miękka w dotyku. Również jest bez wyż.wym. szkodliwych składników.
40 zł/100 ml

6. Biochemia Urody – Hydrolat z róży stulistnej

Został zamówiony tylko jako składnik kremów, a okazał się być od nich dużo lepszym produktem. Stosuję go po umyciu twarzy jako tonik, rano na oczy jako pomoc w przebudzeniu i w ciągu dnia w celu odświeżenia. Nawilża, pięknie pachnie, nie ściąga skóry i dobrze przygotowuje ją do wchłonięcia kremu.
ok. 18 zł/200 ml

7. Biochemia Urody – Peeling enzymatyczny

Wypryski nie lubią peelingów mechanicznych, sięgam więc po enzymatyczne. Jak do tej pory ten sprawdza się najlepiej, podoba mi się jego proszkowa postać hamująca działanie enzymów w pojemniku. Po użyciu skóra jest miękka a skórki lub strupki widocznie mniejsze. Do wszystkich niedowiarków, którzy twierdzą, że nie zawiera enzymów, nie działa i to tylko mąka – zostawcie go na twarzy dłużej niż polecane 10 minut a zamienicie się w Pocahontas.
15 zł/35 g

8. Tołpa, Planet Of Nature – Kremowe serum odmładzające do rąk

Odmładzanie to tylko chwyt marketingowy, ale i tak jest to mój ulubiony krem do rąk. Szybko i delikatnie nawilża, nie zostawia lepkiej warstwy, nie trzeba siedzieć i czekać aż się wchłonie w obawie, że zostawimy tłustą maź na wszystkim czego dotkniemy. Mimo tego przy kontakcie z wodą czuć, że tworzy delikatną powłokę. Jest lekki i myślę, że za słaby dla zniszczonych rąk. Moja skóra dłoni nie ma skłonności do przesuszania, stosuję go profilaktycznie po częstym myciu rąk i świetnie się sprawdza.
12 zł/75 ml

Wasze kosmetyczki: Natalia, 23 lata

Na zdjęciu:
9. Miód
10. Olej kokosowy
11. Peeling kawowy

9. Miód

Jego dobroczynny wpływ na skórę jest wykorzystywany w wielu kosmetykach, tylko po co kupować coś co zawiera jego śladowe ilości? Lepiej samodzielnie przygotować maseczkę, istnieje wiele wariantów, moja ulubiona to ta z samego miodu. Działa przeciwbakteryjnie, przeciwzapalnie, oczyszcza pory, zmiękcza i odżywia skórę. Pomaga też na spierzchnięte usta. Nie jest polecana do cery naczynkowej i wrażliwej, ponieważ może rozgrzewać. Najlepszy miód to ten prosto z pasieki, ale nie każdy ma dostęp do małych wytwórców. Kupując go w sklepie pamiętajmy o najważniejszej rzeczy: aby nie zawierał mieszanek spoza UE, ponieważ np. chińskie pszczoły są faszerowane antybiotykami które przedostają się do miodu i głównie to powoduje uczulenia.

10. Olej kokosowy

Nie sprawdził się na moich włosach, ale jako masło do ciała jest świetny. Pozostawia skórę miękką, odżywioną i natłuszczoną, a co najważniejsze nie jest to efekt chwilowy. Bardzo dobrze radzi sobie z suchymi skórkami, łokciami, kolanami i piętami. Zastąpił mi już na zawsze drogeryjne balsamy. Trzeba uważać z jego ilością, ale nakładany dość oszczędnie nie zostawia tłustej warstwy i nie brudzi ubrań.

11. Peeling kawowy

Bije na głowę wszystkie kupne peelingi. Skóra jest porządnie wymasowana i gładka a naskórek starty. Różnica między wersją z kawą świeżą a sparzoną/fusami jest taka, że w pierwszym przypadku mamy tylko peeling mechaniczny, a w drugim wydziela się kofeina. Jedyny minus to zabrudzony prysznic…

Wasze kosmetyczki: Natalia, 23 lata

Na zdjęciu:
12. John Frieda – Sheer Blonde Highlight Activating Enhancing Conditioner
13. Fudge Ends
14. Soraya – Wodoodporny balsam do opalania
15. Perfecta Extra Slim – Myjący peeling-masaż antycellulit
16. Alchimia – Vegetal Soap

12. John Frieda – Sheer Blonde Highlight Activating Enhancing Conditioner

Pierwsza odżywka, po której oprócz ułatwionego rozczesywania zauważyłam jakieś regenerujące właściwości. Wygładza włosy, nie obciąża ich i dobrze się spłukuje, sprawia, że mniej się puszą, są miękkie i łatwe w układaniu. Pomogła na „siano”, które robiło się już na drugi dzień na włosach szurających po plecach (posiadaczki długich pukli znają ten ból). Nie wierzyłam w podkreślenie przez nią koloru, ale po pewnym czasie zostałam miło zaskoczona – mój ciemny blond zyskał złocisty odcień.
35 zł/250 ml

13. Fudge Ends

Serum z keratyną, witaminą E i B5. Zapobiega rozdwajaniu się długich włosów, wygładza i dyscyplinuje niesforne końcówki – nie muszę już specjalnie siłować się z prostownicą, jest gęste ale nietłuste i nie obciąża. Niesamowicie wydajne, miałam wrażenie, że poprzednie opakowanie nigdy się nie skończy.
od 40 zł/50ml

14. Soraya – Wodoodporny balsam do opalania

Jak walczyć ze słońcem, to tylko z Sorayą! Ich linia do opalania to mój numer 1, ponieważ jeżeli piszą, że balsam jest wodoodporny – to jest naprawdę wodoodporny, jeżeli filtr jest wysoki – naprawdę chroni przed ostrym słońcem, a już kilka razy nacięłam się na oszukiwane filtry i to w popularnych markach. Widoczny na zdjęciu balsam z SPF 45 (i UVA 21) nie bieli, szybko się wchłania, nawilża skórę i posiada fotostabilne filtry. Nie zawiera Parsolu, popularnego filtra który może być zdestabilizowany np. przez mineralne składniki podkładów i pudrów. Soraya stworzyła produkty do opalania lepsze i tańsze od wielu aptecznych marek.
20 zł/100 ml

15. Perfecta Extra Slim – Myjący peeling-masaż antycellulit

Nie oszukujmy się – nie zwalczy cellulitu ani nas nie wyszczupli, ale polecam go na wyjazdy lub jeżeli nie macie ochoty bawić się z peelingiem kawowym. Jest gęsty i nie spływa, zawiera twarde drobinki z orzechów i migdałów, więc nie rozpuszczają się jak w wielu pseudopeelingach i można się nimi porządnie wymasować.
13 zł/200 ml

16. Alchimia – Vegetal Soap

Mydło roślinne z gliceryną, naturalnymi olejkami zapachowymi i krótkim, przyjaznym składem. Nie przesusza skóry, jest bardzo twarde więc nie paprze się w mydelniczce i ma cudowny zapach! Do wyboru mamy kilkanaście wariantów, wszystkie pachną intensywnie ale naturalnie, bez przedzierającej się duszącej mydlanej woni, której nie znoszę. Nie ma nic gorszego niż „różane mydło” pachnące stęchlizną. A tu – pięknie pachnąca łazienka i wrażenie mycia się laską cynamonu, pomarańczą lub płatkami róż. Taka moja mała aromaterapia.
16 zł/300 g

Wasze kosmetyczki: Natalia, 23 lata

Na zdjęciu:
17. Inglot – Chusteczki matujące
18. YSL – Vernis à Lèvres Rouge Pur Couture
19. Mac Lipstick
20. Smashbox – Photo Finish Lid Primer

Jeżeli chodzi o kosmetyki kolorowe, to jestem minimalistką. Nie używałam nigdy podkładu a puder zamieniłam na bibułki matujące. Nie mam ochoty zapychać niepotrzebnie porów, dostawać wysypu niedoskonałości, ukrywać ich pod maską, znowu dostawać wysypu, znowu ukrywać… Błędne koło. Na co dzień stosuję korektor na niespodzianki oraz tusz do rzęs, a wychodząc wieczorem lubię, kiedy pierwsze skrzypce grają usta. Stawiam na trwałe produkty, które nie znikną po godzinie z twarzy.

17. Inglot – Chusteczki matujące

Inne niż większość które spotkałam. Są śliskimi, syntetycznymi i lejącymi się cienkimi karteczkami, mocnymi i trudnymi do rozerwania, z tłoczoną fakturą. Dzięki temu idealnie przywierają do skóry. Szybko zbierają sebum zmieniając kolor z białego na przezroczysty, bez naruszania korektora, są chłonne i do zmatowienia twarzy wystarczy mi jedna chusteczka. Efekt utrzymuje się długo i zastępuje nakładanie kolejnych warstw pudru. Umieszczone są w opakowaniu z wygodnym podajnikiem – przy otwieraniu chusteczka przykleja się do taśmy, wysuwa i nie trzeba jej wygrzebywać.
19 zł/50 sztuk

18. YSL – Vernis à Lèvres Rouge Pur Couture

Najtrwalszy błyszczyk jaki miałam, mocno napigmentowany, nietransparentny, o nasyconym kolorze który wygląda na ustach dokładnie tak jak w opakowaniu. Ma precyzyjny aplikator w kształcie serca. Z początku matowy i wodnisty, łatwo dający się rozprowadzić i poprawić, po chwili zastyga do bardziej żelowej konsystencji, nabiera pięknego blasku i nie klei się. Tak dobrze siedzi na ustach, że trzeba się trochę natrzeć przy demakijażu. To, że nakłada się go tylko raz i nie trzeba go później dokładać czyni go bardzo wydajnym.
ok. 120 zł/6 ml

19. Mac Lipstick

Szminka podpatrzona u znajomej, która balowała całą noc bez poprawiania ust. Moje wykończenie to amplified creme, które dorównuje trwałością matowemu i satynowemu ale nie wysusza i ma lekki, kremowy połysk. Po paru godzinach połysk znika, pomadka robi się bardziej matowa, ale kolor nadal się utrzymuje. Jeżeli szukacie trwałej szminki w odcieniach różu lub czerwieni na pewno znajdziecie odpowiedni kolor w podstawowej kolekcji.
76 zł/3 g

20. Smashbox – Photo Finish Lid Primer

Na moich tłustych i opadających powiekach w ogóle nie sprawdzały się bazy o kremowej konsystencji, cienie i tak po godzinie rolowały się jak nałożone solo a ja ochrzciłam wszystkie bazy świata mianem bubli. Ale ta jest inna – natychmiast zastyga i przywiera do powiek, jest cielista, posiada matowe wykończenie i przez cały dzień/noc utrzymuje na swoim miejscu nawet słabe jakościowo cienie. Sprawdziła się również w upałach, kiedy pot lał się z czoła. Ma wygodny, podobny do błyszczyka aplikator.
75 zł/2,5 ml

Wasze kosmetyczki: Natalia, 23 lata