Wasze kosmetyczki: Joanna, 27 lat
Od redakcji: Dziękujemy za każdą nadesłaną kosmetyczkę!
Jeśli chcecie, by i Wasza kosmetyczka została zaprezentowana na Zeberce, przyślijcie jej opis (wybierając maksymalnie 20 kosmetyków) oraz zdjęcia na adres admin(małpa)zeberka.pl.
Ważne: nie dodawajcie samodzielnie numerków w programach graficznych!
Pisząc prosimy, byście używały polskich znaków (ą, ę, ż…).
Kosmetyczki nie spełniające warunków nie będą publikowane!
Witam,
Chciałabym pokazać Wam kosmetyki, które – fakt – do najtańszych nie należą, ale nie są też baaardzo drogie.
Kiedyś używałam bardzo delikatnych, perłowych kolorów szminek czy lakierów. Teraz gust mi się zmienił i
stałam się bardziej pewna siebie, więc zaczęłam podkreślać moje dosyć spore usta mocnymi odcieniami różu.
Powiek w ogóle nie maluję. Kremów czy maseczek też nie używam, ponieważ bardzo dużo osób mówi mi, że nie wyglądam na swoje 27 lat, więc jeszcze wspomagaczy nie potrzebuję.
Asia
1. Famous by Sue Moxley – zestaw błyszczyków, które mają wyrazisty kolor, konsystencja raczej zbita, bez żadnych drobinek czy brokatu czyli tak jak lubię, pudełeczko zawiera lusterko.
2. Szminka Maxfactor – jest re-we-la-cyjna, matowa, kolor nasycony, zawiera bardzo trwały pigment, który utrzymuje się na ustach do następnego dnia po całonocnej imprezie!
3. Szminka Bourjois – również matowa, jednakże bardzo delikatna, używam jej malując się do pracy, ponieważ nie jest tak spektakularna jak MaxFactor.
4. Podkład Bourjois 10 hour sleep effect – jest to najlepszy podkład jaki kiedykolwiek kupiłam. Zawsze podkłady mieszałam z odrobiną kremu, żeby twarz świeżo wyglądała.
Teraz nie muszę tego robić, ponieważ podkład ma świetną konsystencje, szybko się rozprowadza i wchłania, twarz wygląda naturalnie. Dzięki niemu przestałam używać zielonych podkładów na moje czerwieniące się policzki. Używam go na codzienne wyjścia. Znakomity!
5. Podkład Rimmel Lasting Finish – na imprezy stosuję inny odcień, niż na co dzień. Fakt, tworzy maskę, za to bardzo dokładnie kryje niedoskonałości twarzy.
6. Mascara Maybelline Volume Express – z moich obserwacji wynika, że dużo osób jej używa. Czasem się rozmazuje na dolnej powiece, trzeba tego pilnować, ale nadaję rzęsom „teatralny” wygląd.
7. Kredka do oczu Gosh – używam do obrysu konturu dolnej powieki. Gruba, jedno pociągnięcie wystarczy. Czasami płaczę ze śmiechu…i wiecie co? kredka w ogóle nie spływa.
8. Lakier Revlon – bardzo dobra jakość lakieru, czasem jedna warstwa wystarcza, nie powstają dziwne smugi. Naprawdę bardzo trwały, jestem zaskoczona.
9. Lakier Bourjois – lakier mniej trwały niż poprzedni, szybciej odpryskuje, ale za to ma rzadko spotykany szeroki pędzelek i schnie raz dwa, co mi odpowiada.
10. Lakier Miss sporty – imprezowa kolekcja lakierów w krzykliwych kolorach, dobrze kryje, ale bardzo się szybko zmywa, tak zmywa! Nie odpryskuje, tylko zmywa się jak farbka.
11. L’Oreal Vitamino Color – szampon do włosów farbowanych, bardzo ładnie pachnie, drogi, pozwalam sobie na niego od czasu do czasu.
12. L’Oreal Professionnel Mythic Oil – olejek, który nakładam tylko na końcowe partie włosów (gdzie mam lekkie „siano”), gdy włosy mam lekko podsuszone, bardzo wydajny.
13. Pianka Garnier Fructis – najlepsza pianka na świecie! zwiększa objętość włosów, kształt fryzury się trzyma, gdy po aplikacji wymodeluję włosy na szczotkę.
14. Krem Johnson’s Baby Soothing Naturals – ten krem poleciła mi koleżanka, która smaruje pupkę swojemu dzidziusiowi. Kremu używam po wyjściu z basenu, do rąk itd.
Pachnie obłędnie…, jak guma balonowa!
15. Kenzo Amour Indian Holi – lekko słodki, bardzo wyrazisty, stanowczy zapach, bo takie perfumy lubię! Perfumy Indian Holi pochodzą z wersji limitowanej, przez co można kupić je jedynie przez internet lub strefie bezcłowej. Szkoda. Są lepsze od oryginału. Kupiłabym i żel i wodę, gdyby takowe wyprodukowali. Używam je tylko na bardzo ważne okazje (np rozdanie oskarów hehe), to nie perfumy na co dzień.
16. Bruno Banani (czerwony) – słitaśne, słodziutkie, słodkie… dla mnie do codziennego użytku.
17. Kenzo Amour – również wyraziste, jak wszystkie Kenzo, nie mają tego czegoś co mają Indian Holi, ale są również „ciężkie”.