Od redakcji: Niechętnie publikujemy zbyt obszerne kosmetyczki – chcemy, by prezentować maksymalnie 20 produktów. Kosmetyczkę Izabeli zdecydowaliśmy się opublikować, bo po prostu szkoda nam było opuścić takiego nakładu i czasu pracy, jaki włożyła w jej opracowanie. Teksty skróciliśmy jednak o połowę – boimy się, że i te pozostałe będą nieco za długie.

Jeśli chcecie podesłać swoje kosmetyczki, wybierzcie maks. 20 produktów, które Waszym zdaniem są godne uwagi z jakiegoś powodu (kosmetyczny ideał, wielki zawód?). Kosmetyczki z ich wyraźnymi zdjęciami (prosimy o nie dodawanie numerów kosmetyków w programach graficznych) i ich opisami z polskimi znakami przysyłajcie na adres admin(małpa)zeberka.pl. Z przyczyn technicznych kosmetyczki niespełniające warunków nie będą publikowane!

Dzień Dobry,

Jako ze jestem oddana czytelniczką Zeberki, a także waszej rubryki poświęconej kosmetykom, postanowiłam napisać o moich zbiorach. Myślę, że moja kosmetyczka jest bardziej przeznaczona dla kobiet powyższej 25 roku życia, które mają już za sobą fazę eksperymentowania.

Uważam, że jestem reprezentantką kobiet, które wiedzą, czego chcą i są krytyczne, jeśli chodzi o kosmetyki i różne marki.

Ja osobiście przykładam wielką wage do wyglądu mojej skóry i najważniejsze jest dla mnie, aby wyglądala ona zdrowo i promiennie, jest to dużo ważniejsze, niż najnowze trendy, jeśli chodzi o makijaż. Oprocz tego prowadzę też bloga o modzie instantchic.blogspot.com.

Mam 28 lat. Niestety, mam mieszaną cerę skłonna do wyprysków, zaczynam już widzieć pierwsze efekty starzenia na skórze (jeszcze nie zmarszczki, ale zdecydowanie utratę elastyczności),zatem ważne jest dla mnie, by moje kosmetyki dawały mi ten młodzieńczy wygląd i tak zwany blask.

Izabela

Jak widać na zdjęciu, mam naprawdę mnóstwo kosmetyków, więc postanowiłam się skupić tylko na określonych grupach które są albo bardzo dobre i chciałabym je polecić, albo uważam je za kompletna stratę pieniędzy i chciałabym ostrzec wszystkich przed ich zakupem. Staram się kupować kosmetyki podczas wyjazdów za granicę w strefach bezcłowych. Inne produkty kupuję po prostu w sklepie z kosmetykami, zazwyczaj w sieciówkach, nie zaś w aptekach.Najlepszym czasem na zakup perfum są zawsze święta albo Walentynki jako ze jest dużo promocji, a wiec zazwyczaj czekam aż do tego czasu aby kupić jakiekolwiek zapachy. I dzięki temu zawsze udaje się trochę zaoszczędzić.

PODKŁAD: jest to dla mnie jeden produkt, na którym nie oszczędzałabym. Chanel i Estee Lauder to moje dwie ulubione marki – Chanel rozprowadza się idealnie i zostawia skórę jak aksamit. Oprócz tego ma mieniące się drobinki złota które dają skórze efekt połysku i idealne wykończenie. Ciężko to opisać, ale ten podkład daje efekt wypoczętej i promiennej twarzy. Jednak jeżeli zależny Ci na efekcie kryjącym albo matowym, to nie jest to produkt dla ciebie.

Chanel Vitalumiere podkład – 150zł

Estee Lauder Nutritious podkład – 130zł

CIENIE TO POWIEK: Długo starałam się znaleźć odpowiednie cienie do powiek, które są łatwe w aplikacji i trwałe, a oprócz tego mają piękny kolor i super wykończenie: albo zupełnie matowe albo błyszczące.

Uważam ze L’Oreal oferuje super cienie, które są warte swojej ceny. Na zdjęciu widać dwa cienie: brązowy holograficzny z błyszczącymi drobinkami i turkusowy, również błyszczący. Są to pewnie moje dwa ulubione cienie. Z kolei naprawdę nie przepadam za cieniami Bourjois, które się obsypują, są ciężkie do rozprowadzenia (zwłaszcza ten na zdjęciu, który jest w dziwnym opakowaniu z pędzelkiem). Uwielbiam natomiast kolekcje pyłków do makijażu oczu MAC w tych śmiesznych słoiczkach, są one trochę trudne do rozprowadzenia, ale efekt jest piorunujący. Niestety, makijaż nimi jest czasochłonny (trzeba to robić pędzelkiem, tak aby nic się nie obsypało na dolną powiekę itd.) wiec używam ich tylko na większe wyjścia. Próbowałam tez cieni MAC w okrągłym opakowaniu i uważam, że są w porządku, ale drogie i moim zdaniem niczym się nie różnią od cieni L’Oreal. Moje ulubione cienie to IsaDora, które są super miękkie, świetnie się nakładają i mają naprawdę piękne kolory. Oprócz tego mam kilka cieni Lancome, które mimo dobrej jakości są dość drogie. Ładnie się rozprowadzają na powiece i są trwałe, ale nie jestem pewna czy to uzasadnia ich wysoką cenę.

Cienie MAC – 80zł

Pyłki Mac – 100zł

Cienie L’Oreal – okolo 30zł

Isadora – kupione bardzo dawno temu za około 40zł

Bourjois cienie – okolo 30zł

Lancome cienie – 220zł

Sephora brokat – kupiony bardzo dawno temu za około 10zł

Kolejny zestaw kosmetyków: jest tu kilka szminek i błyszczyków, róże do policzków oraz kilka nowinek typu High Beam i Brows a go go.

RÓŻ: Uważam niektóre produkty Benefit za naprawdę świetne, a ten róż Coralista jest po prostu nieziemski, ma cudowny kolor i daje świetny, błyszczący efekt, pięknie pachnie i dobrze się rozprowadza. To jeden z moich ulubionych kosmetyków. Róż MAC jest w porównaniu z nim przeciętny. Nie ma tak zdecydowanego połysku, a kolor nie wygląda tak dobrze na skórze, jak na opakowaniu.

BRWI: lubię ten zestaw Benefit – używam go codziennie. Czasem rano, przed wyjściem do pracy, używam tylko jasnego cienia, tuszu do rzęs i wykańczam cały makijaż poprzez ładne zaakcentowanie brwi. Zestaw ma wszystko, co potrzebne, by ładnie podkreślić brwi – uważam, że jest naprawdę wart swojej ceny.

SZMINKI: mam kilka pomadek Lancome (Rouge Absolute). Moim zdaniem niczym nie różnią się od szminek L’Oreal – to strata pieniędzy. Muszę za to pochwalić ten błyszczyk L’Oreal, który łączy zalety błyszczyka i długotrwałej szminki – ma połysk, ale też kremową konsystencję i długo się utrzymuje. Polecam mój kolor beżowego różu (Kate Winslet miała go na sobie na rozdaniu nagród BAFTA jako twarz Lancome).

ROZŚWIETLACZ: High Beam to kolejny produkt, który polecam – jeśli lubisz błyszczący efekt na policzkach, to jest idealny. Jedna uwaga: czasami ciężko się go rozprowadza, nie nadaje się do stosowania, jeśli masz już na sobie np. dużo różu, bronzera czy podkładu.

Brows a go go Benefit – 175zł

High Beam Benefit – 120zł

Lancome Rouge Absolue – ok. 100zł

Lancome błyszczyk – ok. 100zł

Coralista Benefit – ok. 100zł

Róż do policzków Mac – 110zł

Mamy tu dość dużo bubli – moim zdaniem Clinique to droga i dość dobra firma, ale nie rozumiem, co jest specjalnego w tych kosmetykach, by były tak drogie. Tonik Clinique jest niezły, ale na alkoholu, więc nie dla każdego. Płyn to mycia twarzy też jest O.K. – oczyszcza twarz, ale moim zdaniem niczym się nie różni od polskich odpowiedników, np. Eris. Płyn do zmywania makijażu też jest skuteczny, ale czy wart tych pieniędzy? Następnym razem też kupię coś tańszego. Jestem za to zadowolona z płynu do zmywania makijażu Lancome – oczyszcza bardzo dokładnie nawet wodoodporny makijaż.

Dramatically Different Clinique jest chyba największą porażką wszech czasów, przynajmniej dla mnie. Trudno się rozprowadza, kiepsko wchłania, jest zbyt ciężki i pozostawia na skórze tłusty film. Nie nadaje się pod makijaż.

Uwielbiam perfumy i często kupuję je w zestawach z żelem pod prysznic lub balsamem. Na zdjęciu mamy Estee Lauder Sensuous żel pod prysznic (przeciętny, nie czuć go wyraźnie) i balsam do ciała Calvina Kleina – również taki sobie.

Maseczkę nawilżającą Lancome zostawiłam na koniec – uważam, że jest naprawdę dobra. Kremowa, gęsta, łatwo się rozprowadza. Skóra po jej zastosowaniu jest nawilżona, wypoczęta i promienna. Jedyny minus: nie można jej zmyć wodą, trzeba ściągać wacikami.

Clinique Tonik – 100zł

Clinique Make Up Remover – 100zł

Clinique Face Wash – 100zł

Lancome Eye Make Up Remover – 100zł

Estee Lauder shower gel – dostałam jako prezent (okolo 100zł)

Calvin Klein Euphoria – razem z perfumami 50ml – 240zł

Dramatically Different Lotion Clinique – 120zł

Lancome maska – 120zł

Wiem, że wiele osób uwielbia ten tusz, ale ja nie widzę między nimi różnicy. DiorShow miał być świetny, ale okazał się zbliżony w działaniu do L’Oreal, Lancome L’Extreme jest niezły, ale trochę zbyt suchy. Szczoteczka jest dość mała, długo się nią maluje, ale za to ładnie rozczesuje włoski. DiorShow ma świetną szczoteczkę i dobrą konsystencję, ale rzęsy wcale nie są po nim dłuższe, ni,ż po zastosowaniu L’Oreal Architect, którego kiedyś używałam.

Mój ulubiony produkt to Dior Eye Liner – świetnie się rozprowadza i szybko zasycha. Oprócz tego używam też turkusowego eyelinera z No. &, który ma prześliczny połysk i kolor, ale bardzo truno się go rozprowadza (jest za gęsty, a pędzelek zbyt długi).

Czasem lubie tez uzyć Instant Radiance Concealer z No. 7, który jest dość podobny do legendarnego Touche Eclat YSL. Dobry produkt, który kryje cienie pod oczami. Moim zdaniem świetny zakup!

Mascara Lancome – 110zł

Mascara Dior – ok. 110zł

Dior Liner – okolo 100zł

No. 7 korektor – 50zł

No. 7 EyeLiner – 35zł

Na koniec zostawiłam kilka drobiazgów: lakiery, maseczkę do włosów i płyn sanityzacyjny.

Najbardziej lubię nosić francuski manicure na co dzień, a na wieczorne wyjścia czerwienie lub inne ciemne kolory.

Ten od MAC jest łatwy w użyciu, dobrze się rozprowadza i jest trwały (utrzymuje się do tygodnia). Chanel wygląda trochę jak gwiaździsta noc. Jest łatwy w użyciu, szybko schnie i długo się utrzymuje. Lubię też lakiery Bourjois, a zwłaszcza ten piękny i dość naturalny odcień beżowo-brązowy.

Jeśli lubisz mieć super dopracowane paznokcie, które są bardzo twarde i błyszczące, nie ma lepszego lakieru niż ten od Sally Hansen, Mega Shine. Mam go już od 4 lat, a nadal nie zasechł! Pomaga podtrzymać trwałość lakieru, zawsze zabiegam go na wakacje, bo mimo że siedzę w piasku i wodzie na przemian, paznokcie zostają twarde, błyszczące i nieuszkodzone.

Mój ulubiony kosmetyk do pielęgnacji włosów to Wella SP Hydro Mask – łatwa w użyciu, gęsta, włosy są po niej jak po wizycie w salonie, czyli sypkie i błyszczące.

Płyn dezynfekujący to dobry produkt, np. jeśli musimy skorzystać z publicznej toalety. Ma postać żelu, który przy kontakcie ze skórą zmienia się w łatwy do rozprowadzenia płyn. Warto nim przetrzeć ręce gdy boimy się o kontakt z zarazkami.

Wella SP – kupiona w internecine za ok. 110zł

Bourjois – kupiony na promocji za 15zł

Chanel – kupiony na lotnisku za 18 euro

Sally Hansen – nie pamietam dokładnej ceny, ale ok. 25zł

Żel dezynfekujący – 15zł

Lakier do pazokci Mac – ok. 50zł

PERFUMY: Uwielbiam różne zapachy i często kupuję jakieś nowe perfumy. Często też mi się nudzą, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że warto używać tych klasycznych.

Euphotia i Touch Of Pink Lacoste bardzo mi się podobały na początku, ale po około roku szybko się znudziły. Z kolei letnia wersja zapachu J’adore jest moim zdaniem bardziej „rozmyta” od oryginału, m.in. dlatego, że nie zawiera alkoholu (co skraca trwałość).

Mój ulubiony klasyczny zapach to Chanel Coco Mademoissele i obecnie Estee Lauder Sensuous – dość nowy, ale moim zdaniem śliczny.

Z Gucci Rush zaczynam powoli wyrastać, z D&G The One mi się po prostu znudziły.

Cinema od YSL uważam za zbyt ciężkie dla mnie.


Estee lauder 50ml – 250zł

Chanel 50ml – 300zł

D&G 3 L’Imperatrice 100ml – 200zl (w sklepie bezcłowym)

D&G The One 50ml – 220zl (w sklepie bezcłowym)

Lacoste 100ml – 150zł

SJP Lovely 50ml – 150zł

Calvin Klein 50ml – 220zł

Gucci Rush 50ml – 220zł

YSL Cinema – 220zł

J’adore Dior 100ml – ok. 250zł