Przygotowania do ślubu to poważna sprawa. Tego dnia każda z nas marzy o tym, żeby wyglądać najpiękniej na świecie i olśnić wszystkich zebranych. Dlatego już na kilka tygodni przed poddajemy się szeregowi zabiegów, które mają podkreślić naszą urodę. Niestety część z nas postanawia zadbać o wygląd dopiero na kilka dni przed ceremonią i umawia się do kosmetyczki na bardzo inwazyjne zabiegi. Których nie warto robić przed samym ślubem, bo mogą tylko oszpecić?

Farbowanie włosów.Najlepiej położyć farbę minimum pół roku przed ślubem. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzi drastyczna zmiana koloru. Dzięki temu nowy odcień zdąży się odpowiednio przyjąć. A w przypadku pomyłki, zdążymy go skorygować.

ZOBACZ TEŻ: MANICURE ŚLUBNY 2018 – POZNAJ 5 GORĄCYCH TRENDÓW!

Wszelkie chemiczne i mechaniczne peelingi. Robimy ok. 2 tygodnie przed ważną uroczystością. Po chemicznym peelingu cera pozostaje zaczerwieniona i podrażniona przez minimum 4 dni. A chyba nikt nie chce wyglądać jak ofiara uczulenia na własnym ślubie.

Mikroblading. Rozumiemy doskonale potrzebę pięknych i podkreślonych brwi. Jednak mikroblading to w zasadzie tatuowanie swojej twarzy, dlatego dobrze jest zrobić go ok. 3 miesiące przed ślubem. W tym czasie zejdzie opuchlizna, a kontury brwi staną się bardziej miękkie i naturalne.

ZOBACZ TEŻ: WOW! JULIA WIENIAWA MIERZY… SUKNIE ŚLUBNE! WYGLĄDA BOSKO! (FOTO)

Botoks. Jeśli chcemy wypełnić drobne zmarszczki i pokazać się na ślubie w odnowionej odsłonie, zróbmy to ok. 6 tygodni przed ślubem. Głównie dlatego, że efekt zabiegu z botoksem widać dopiero po ok. 3 tygodniach. Dajmy sobie czas, żeby wyglądać naprawdę wow!

Opalanie natryskowe. Złocista skóra pięknie wygląda w dniu ślubu. Zwłaszcza kiedy kontrastuje ze śnieżnobiałą suknią. Żeby jednak miało to sens, opalanie natryskowe zafundować sobie możemy minimum 1,5 tygodnia przed ślubem. Po samym zabiegu nie można się bowiem od razu wykąpać, a samoopalacz może zostawiać plamy. A tych nie chciałybyśmy na swojej sukni.