W dobie dzisiejszych, rygorystycznych wymogów bezpieczeństwa, wydaje się to być nieprawdopodobne. I kobiety rzeczywiście nie biorą pod uwagę faktu, że w ich szminkach, których w ciągu życia zjadamy całe kilogramy, może znajdować się ołów i to w wysokich ilościach?

Sprawa stała się ostatnio nagłośniona za sprawą senatorów Johna Kerry’ego, Diane Feinstein i Barbary Boxer, którzy domagają się rozpoczęcia badań nad szminkami dostępnymi w sprzedaży. Chcą zbadać poziom ołowiu, który powinien być zmniejszony do najmniejszej z możliwych wykrywalnych ilości.

W zeszłym miesiącu Kampania Na Rzecz Bezpiecznych Kosmetyków (Campaign for Safe Cosmetics) przeprowadziła własne badania, które wykazały, że 61% szminek 33 różnych marek zawiera więcej ołowiu, niż rekomendowany poziom.

Producenci bronią się twierdząc, że skoro do produkcji kosmetyków używane są barwniki pochodzenia naturalnego, mogą one zawierać pewne ilości tego szkodliwego pierwiastka, co ich zdaniem nie stanowi ryzyka dla zdrowia konsumentów.

Zapewnienia swoją drogą. Oto kilka szminek, które w testach wypadły najlepiej:

* L’Oreal Colour Riche “True Red”
* L’Oreal Colour Riche “Classic Wine”
* Cover Girl Incredifull Lipcolor “Maximum Red”
* Christian Dior Addict “Positive Red”