O tej maseczce było głośno jakiś czas temu. Słyszałam zarówno bardzo pochlebne, jak i krytyczne głosy na jej temat. W końcu trafiła do mojej szuflady na testy. Chodziłam obok niej, przyglądałam się opakowaniu, czytałam opinie w internecie… i odkładałam na miejsce. Nie miałam odwagi by przejść do fazy testów. Dzisiaj wiem, że niepotrzebnie czekałam tak długo.

ZOBACZ TEŻ: TESTY REDAKCJI: SPRAWDZAMY DZIAŁANIE OLEJKU ARGANOWEGO NA WŁASNEJ SKÓRZE!

Zacznijmy od tego, że nie zachęca jej sam wygląd. No chyba, że lubisz eksperymenty, nie boisz się nowości i generalnie jesteś super otwartą babeczką na wszystko. A teraz spójrz na to zdjęcie:

Dziwne, prawda? Warto jeszcze przeczytać opis, który mówi nam, że to liftingująca maska kolagenowa, która unosi, napina i redefiniuje kontur dolnej połowy twarzy. Dodatkowo stymuluje redukcję tkanki tłuszczowej w okolicach podbródka. Brzmi super, nawet jeśli nigdy nie zauważyłam u siebie wałeczków pod brodą (albo nie chciałam ich widzieć), to przecież zawsze warto spróbować, prawda?

Przejdźmy jednak do rzeczy – wyjęłam saszetkę, potarłam o dłonie (jak to normalnie zawsze robiło się z maseczkami w płachcie) i przeczytałam, że nie trzeba jej pocierać. Okej, fail, zdarza się czasami. Wyjęłam krótki paseczek, zdjęłam folię zabezpieczającą i próbowałam przyłożyć ją do brody tak, by zakryć ją możliwie całą i jednocześnie naciągnąć na uszy. Po kilku nieudanych próbach i pomocy męża mamy sukces! Teraz czekamy 40-60 minut aż kolagen wchłonie się i zrobi robotę. Śmignie jak z bicza strzelił! No i wyglądam bosko! Czas na testy.

Testowałam liftingująca maseczkę w płachcie, która pielęgnuje... podbródek!

Tymczasem po 10 minutach zaczęłam odczuwać dyskomfort w okolicach uszu. Próbowałam ją delikatnie poprawiać, naciągać i nakładać raz jeszcze, ale nic nie pomagało. Zostało zaledwie 30 minut do końca, dam radę.

Po 25 minutach dyskomfort zmienił się w ból, spróbowałam naciąć delikatnie paski. Jest lepiej. Czuć też delikatne chłodzenie w okolicach brody. Działa!

ZOBACZ TEŻ: Kosmetyki do pielęgnacji biustu – TEST

Kolejnych 10 minut później odliczałam czas do zdjęcia maseczki. Dyskomfort uciągania uszu był dla mnie nie do zniesienia, mimo kolejnych prób naprawy. Stwierdzam, że mam zbyt podłużną twarz. Albo za wysoko umiejscowione uszy. Zdejmujemy!

WERDYKT: po zdjęciu maseczki skóra pod brodą była widocznie bardziej napięta i jędrna. Przyjemny chłód jest bardzo fajnym bonusem całej tej procedury. Poza dyskomfortem na uszach, nie widzę żadnych minusów! Zachęcam Was serdecznie do testowania.