Powinna czy nie? To już kwestia dyskusyjna, ale Tess Holiday ma tak naprawdę gdzieś to, co inni myślą o jej ciele. Grunt, że sama siebie akceptuje, choć sylwetka tej pani nie wygląda zdrowo.

To już nie plus-size, to otyłość – mówią przeciwnicy dodając, że promowanie takich sylwetek jest równie szkodliwe, jak anoreksja w mediach.

Tymczasem Tess na swoim Instagramie opublikowała zdjęcie dowodzące, że dobrze czuje się w swoim ciele.

Nie obchodzi mnie, czy uważacie mnie za atrakcyjną lub czy moje ciało kogoś obraża – wyjaśnia mierząca 165 cm i ważąca 130 kilo pani, która przekonuje, że „każdy ma prawo być grubym”.

– Taka prawda. Jestem gruba – przekonuje Tess, która nie ma nic przeciwko prawdzie. – To właściwy przymiotnik. To tak, jakbym wściekała się, że ktoś nazwie mnie rudą. Jestem ruda.