Spinlash to produkt, który łączy w sobie cechy tuszu do rzęs, zalotki i grzebyka. Według informacji zawartej na opakowaniu ten pomysłowy gadżet pozwoli wykreować idealne rzęsy – długie, podkręcone i perfekcyjnie rozczesane. A wszystko to za około 13$.

Ale czy naprawdę jest to takie cudo?

Spinlash jest przede wszystkim sporych rozmiarów – znacznie większy, niż tradycyjna maskara – większy nawet, niż solidna szczoteczka elektryczna. Do tego masywny, przez co niewygodnie się nim pracuje.

Produkt zasilany jest niewymienną baterią, która porusza główką szczoteczki w dwóch kierunkach – jednocześnie podkręcając i rozdzielając rzęsy. Teoretycznie, bo w praktyce różnie to się udaje – naprawdę znacznie lepszy efekt osiągnie się stosując tradycyjną metodę – chociaż potrzeba na to nieco więcej czasu.

Tusz dołączony do gadżetu sam w sobie nie jest najgorszy, ale do rewelacyjnych też nie należy.

Spinlash był bardzo oczekiwanym produktem, ale okazał się sporym rozczarowaniem. Pomysł może i jest ciekawy (chociaż trochę cudaczny), ale wykonanie mogłoby – a raczej powinno – być lepsze.

Poniżej znajdziecie krótki, amatorski filmik, na którym możecie zobaczyć jak to działa: