Zaczęły się pokazy mody na jesień i zimę 2014/2015. Drogie, wystawne, gromadzące mnóstwo znanych i bogatych gości. To przedsięwzięcia wymagające ogromu pracy wielu osób. Suknie są szyte nieraz po kilkadziesiąt godzin, jedna z nich ma wartość dobrej klasy samochodu. A tymczasem większość wielkich domów mody większość swoich zysków czerpie ze sprzedaży dużo tańszych dodatków, czyli torebek i butów oraz zapachów. Po co nam haute couture?

Po co światu haute couture?Brytyjski The Guardian stara się na to pytanie odpowiedzieć. I przyznaje, że tak naprawdę garstka ludzi gotowa jest wydać sześciocyfrową kwotę na sukienkę czy inny element garderoby.

Dowiadujemy się rzeczy dość oczywistej: pokazy haute couture to manifest. Pokaz, że dom mody się liczy i potrafi robić rzeczy wielkie oraz piękne. Bo wtedy zwykły t-shirt od danego projektanta ma już zupełnie inną cenę. Tak jak firmy motoryzacyjne konstruują pojazdy, których próżno szukać na ulicach, tak suknie haute couture mają cieszyć oko i dowodzić kunsztu krawieckiego osób pracujących w domach mody. Jak bardzo pokazy takie nadwyrężają budżety marek świadczyć może fakt, że na początku XXI wieku Versace miało ogromne problemy finansowe, wskutek czego zaprzestało organizowania pokazów haute couture przez… osiem lat! W 2012 nastąpił wielki powrót. Świadczyło to o zażegnaniu kryzysu, ale kreacje Atelier Versace to tylko i wyłącznie wizytówka. Gwiazdy zakładając je na czerwone dywany nie płacą za nie, a wypożyczają. To nic innego, jak reklama i obopólna korzyść.

Po co światu haute couture?

Po co światu haute couture?Pytanie tylko, czy wysiłek drogich pokazów się opłaca. Skoro są organizowane, można stwierdzić, że jednak tak. Brytyjski dziennik idzie dalej i stwierdza, że pomagają im serwisy takie jak Pinterest i Instagram. Jakim cudem? Zdjęcia tam udostępniane są czymś w rodzaju marzeń. Dziewczyny przypinają je, dzielą się nimi, informują o swoim obyciu. A świadomość marki i jej potęga rośnie. Nigdy jeszcze haute couture nie wpływało na tzw. street style. Tymczasem coraz więcej trendów przenika do codzienności z wybiegów i to na znacznie większą skalę, niż kilkanaście lat temu. Torebki są natychmiast kopiowane przez sieciówki, podobnei jak buty i sukienki. Największe sieci w tydzień potrafią stworzyć kolekcje, która niemal tuż po zakończeniu pokazów mody ląduje na sklepowych półkach. Szyta w Azji? Nie szkodzi, wzory są światowe.

W końcu istnieją jeszcze inne, twarde dowody w postaci danych na temat sprzedaży. Najnowsza, wiosenno-letnia kolekcja Chanel sprzedała się o 20% lepiej w porównaniu do poprzedniej. Valentino sprzedaje o 30-35% więcej kreacji couture w tym roku, przynajmniej takie dane podaje magazyn WWD. Wiek klienteli też jest niższy. Niegdyś większość pań mogąca pozwolić sobie na najdroższe suknie oscylowała w granicach 40. roku życia. Teraz pułap ten zmniejszył się o ok. 10 lat. Nowe rynki to Chiny, Rosja, Bliski Wschód. One też chcą być szykowne po francusku, włosku czy w nowojorskim stylu.

Po co światu haute couture?