Zakupowa gorączka dla tych z Was, które czekały na kolekcję Kenzo x H&M rozgorzała już na dobre. Tak długo wyczekiwany 3 listopada w końcu nadszedł. O 10.00 miała rozpocząć się sprzedaż ubrań przygotowanych przez francuski dom mody pod szyldem szwedzkiej sieciówki.

ZOBACZ TEŻ: W końcu! Oto pełny lookbook zaskakującej kolekcji Kenzo x H&M

Cóż… Jeśli przygotowywałyście się na problemy, które staną na Waszej drodze do zakupienia wybranego, upragnionego elementu garderoby z kolekcji, nie przeżyłyście rozczarowania.

Dla mnie najmniejszym z nich był czas oczekiwania na możliwość wejścia na stronę. Oczywistym było, że dostanie się na nią nie będzie zadaniem najprostszym. Liczyłam jednak na to, że kolorowe, bardzo charakterystyczne propozycje z kolekcji nie wszystkim przypadną do gustu i być może i dla mnie uchowa się egzemplarz sukienki, na którą „chorowałam” od momentu prezentacji lookbooka…

Nie przeliczyłam się. Gdy około godziny 13 udało mi się w końcu dostać się na stronę sieciówki, kreacja była dostępna i to w większości rozmiarów (nawet tych najpopularniejszych). Niestety, o ile wydłużony czas oczekiwania nie był w dla mnie problemem, o tyle rozczarowaniem okazały się same ubrania z kolekcji – łącznie z upragnioną sukienką…

ZOBACZ TEŻ: Nasze hity z kolekcji Kenzo x H&M

Znacie to uczucie, gdy macie okazję obejrzeć nieco dokładniej rzecz, którą chcecie kupić, i doznajecie czegoś w rodzaju deja vu, bo przed oczami stają Wam przykłady zdjęć rodem z facebookowego profilu Niezgodność produktu z opisem? Tak… Właśnie tak poczułam się oglądając dokładniejsze fotki sukienki. Oczywiście – wyolbrzymiam, bo różnice nie są w końcu AŻ tak wielkie. Pozostaje jednak to „ALE”, którego w przypadku ubrań w tej cenie i sygnowanych logo nie tylko sieciówki, ale przede wszystkim domu mody, być nie powinno.

Wymarzona granatowa sukienka ze świetnie układającego się, cięższego materiału (jak sugerowały to katalogowe zdjęcia) we wzory okazała się czarnym „koszmarkiem” już na fotkach ze strony sieciówki zdradzającym, że daleko będzie mu do lookbookowego ideału.

Jak się szybko okazało, nie był to jedyny element garderoby różniący się wyglądem od jego zapowiadanego wcześniej stanu. W większości przypadków, na które trafiłam przeglądając pozostałą część kolekcji Kenzo x H&M, podstawową różnica były kolory. Głęboki granat zamienił się w czerń nie tylko w przypadku „mojej” sukienki…

ZOBACZ TEŻ: Oto one! Zobaczcie ubrania z kolekcji Kenzo x H&M… i ich CENY

Cóż… Nie będę tego ukrywać. Jestem zwyczajnie rozczarowana… Nie, nie kupiłam sukienki, pomimo że w pierwszej wersji naprawdę mi się podobała. Niestety, w moim odczuciu, sytuacja, w której produkt różni się w kilku znaczących elementach od swojej pierwotnej katalogowej wersji, po prostu nie powinna mieć miejsca, a już na pewno nie w przypadku ubrań w TEJ cenie i sygnowanych logo Kenzo…

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M

Oczekiwania vs. rzeczywistość, czyli jak ZAWIODŁAM sie kolekcją Kenzo x H&M