Czy widać, że na ustach mamy 70 zł zamiast 15?

Nie zawsze, ale są kosmetyki, w które warto zainwestować.

Tym razem porównujemy dwa na pierwszy rzut oka identyczne błyszczyki: Clarins Instant Light (ok. 70 zł) oraz Catrice Beautifying Lip Smoother (ok. 15 zł).
Nasz test: Błyszczyk Catrice vs. błyszczyk Clarins
Czytaj więcej: Drożej-taniej: testujemy i porównujemy olejki pod prysznic Eucerin i Isana

Błyszczyk Clarins ma złotą zakrętkę. Ma piękny kolor, przyjemną konsystencję, ale zapach nie każdemu może przypaść do gustu. Tym bardziej, że nie chodzi o samą jego kompozycję, ale i intensywność. Efekt jest półprzejrzysty, pastelowy i mleczny. Trwałość typowa dla błyszczyku każe ponawiać nam aplikację po każdym jedzeniu, wypitej filiżance kawy czy herbaty lub kilkakrotnie w ciągu długiej pogawędki z koleżanką.

Błyszczyk Catrice wygląda jak wyraźna inspiracja clarinsową wersją. Tubka – gdyby nie srebrne wykończenie – prezentuje się bardzo podobnie. W przypadku aplikatora również zastosowano podobne (wygodne zresztą) rozwiązanie w postaci miękkiej „poduszki”, z której wypływa kosmetyk, gdy ściśniemy opakowanie. Nawet zapach i efekt są zbliżone.

Czy zatem są jakieś różnice poza ceną? Tak – Catrice trochę mniej wtapia się w usta, ma też miniaturowe, ledwo widoczne drobinki dające perłową poświatę. Clarins daje ciut(!) bardziej lustrzany połysk, wybór odcieni również jest większy (6 w porównaniu o zaledwie 3 w przypadku Catrice).

I to właściwie tyle. Za ów połysk płacimy 55 zł, bo tyle wynosi różnica z cenie. Oraz 3 ml więcej w przypadku błyszczyka Clarinsa.

Nasz test: Błyszczyk Catrice vs. błyszczyk Clarins
Od lewej: Catrice Beautifying Lip Smoother i Clarins Instant Light

Nasz test: Błyszczyk Catrice vs. błyszczyk Clarins

Nasz test: Błyszczyk Catrice vs. błyszczyk Clarins

Wczytywanie

#clarins #catrice #makeup #cosmetics

Zobacz w Instagramie