Czy dobrze czujecie się będąc nabici w butelkę? Nie, jasne że nie. Tysiące ludzi uwierzyły Julii Kuczyńskiej gdy oznajmiła, że ktoś ukradł jej telefon. Chwalono ją za sprytne rozprawienie się ze złodziejem (Maff zamieszczała zdjęcia, które rzekomy złodziej miał zamieszczać w chmurze). Niestety, wkrótce okazało się, że to tylko część kampanii reklamowej.

Branża reklamowa odniosła się do pomysłu sceptycznie, twierdząc, że żadna reklama nie powinna bazować na oszustwie. Fani również byli niezadowoleni z tego pomysłu, określając całą akcję mianem „wyższego poziomu żenady”.

– Zawsze jest tak, że jak ktoś znany weźmie udział w kampanii reklamowej, to od razu pojawiają się głosy, że się sprzedał. Wydaje mi się, że ludzie są po prostu za mało elastyczni, że Polska nie jest jeszcze gotowa na kreatywne kampanie, takie jak choćby ta, w której brałam udział. Nie mówię, że kampania Orange była duża, ale mam nadzieję, że będzie ona początkiem zmian na polskim rynku reklamy, sprawi, że akcje będę bardziej kreatywne i bardziej zabawne

 – mówi Julia Kuczyńska w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.

– Nigdy w życiu swoich fanów nie oszukałam. Prowadzę bloga tak samo, nie rzuciłam się właśnie w wir reklam i na pewno nazywanie tej akcji kłamstwem, jest lekką przesadą. Moi obserwatorzy śmieją z tego, że naprawdę ktoś poczuł się oszukany przez to, że Maffashion zgubiła telefon, uważają, że to jest żenada. Jeśli kogoś uraziłam, zrobiłam krzywdę lub zawiodłam, to przepraszam bardzo, nie miałam tego na celu – mówi Julia Kuczyńska.

Ależ oczywiście, że nie! Wiadomo – podstawowym celem był zarobek. Bycie znaną blogerką przede wszystkim musi się opłacać.

Maffashion się tłumaczy z reklamy: Nikogo nie oszukałam!