Prada wpadła na interesujący pomysł związany z początkami firmy, kiedy to Marco Prada, dziadek Miucci, podróżował po świecie w poszukiwaniu pomysłów, inspiracji, nowych materiałów i wzorów. Dzięki jego staraniom świat poznał m.in. wyroby ze skóry z Alaski i Austrii, angielskie złotnictwo, kość słoniową czy heban.
Idea prezentowania luksusowych wyrobów stworzonych przy udziale lokalnych rzemieślników to coś, co by pochwalił.

Pomysł Prady to cztery kolekcje, łatwe do zidentyfikowania dzięki unikalnej metce Prada Made In, a każda nawiązuje nie tylko do tradycyjnego ubioru danego regionu, lecz także jego kultury i historii.

Made in Scotland to tradycyjne wełniane kilty w kratę, tworzone w brytyjskich fabrykach przy użyciu technik tkactwa wypróbowanych w ciągu wieków.

Made in India to tkane wyłącznie ręcznie wielobarwne torby, ubrania, a także unikalne baleriny i sandały. Ich wyjątkowość zapewnia wytwarzanie według metod znanych w jednej z indyjskich prowincji, słynącej ze wspaniałych haftów.

Made in Peru to kolekcja ubrań z wełny alpaków, z której stroje noszą peruwiańscy „campesinos” czy farmerzy.

Z kolei Made in Japan to nowe spojrzenie na denim w serii ubrań z dżinsu wyprodukowanych przez fabrykę Dova, jedno z najbardziej wyrafinowanych miejsc tego typu. Wśród dżinsów będziemy mieć do wyboru cztery rodzaje fasonów w siedmiu tonacjach kolorystycznych.

Wszystkie kolekcje pojawią się w sklepach w przyszłym roku.

Czy wiedza, skąd pochodzą ubrania, jest dla Was ważna? Co sądzicie o projekcie Prady?