Kremy BB pozwoliły nam niemal zapomnieć, że istnieje coś takiego, jak krem tonujący. A tu na półkach od niedawna jest już Sébium AI correcteur Bioderma, reklamowany jako produkt 2 w 1. Czyżby?

My określilibyśmy go jako produkt… 2 w 2. Już wyjaśniamy, dlaczego. Reklamowany jako połączenie korektora i podkładu w jednym może mylić. W rzeczywistości korektor (o zielonej barwie) znajduje się w zakrętce, pod klapką.

Sama tubka mieści nie podkład, a krem tonujący, który jednak dość dobrze kryje.

Kosmetyk tygodnia: Sébium AI correcteur Bioderma Producent zapewnia, że krem jest idealny dla kamuflowania skóry dotkniętej trądzikiem, daje naturalny efekt, jest odpowiedni nawet dla skóry bardzo wrażliwej i dodatkowo pomaga w leczeniu wyprysków, a także zapobiega powstawaniu wągrów.

Brzmi wszechstronnie, pora na testowanie.

Wewnątrz znajdziemy bardzo gęsty korektor o jasnozielonej barwie – aplikujemy go jako pierwszy. Kto nie jest przyzwyczajony do zielonych kosmetyków do makijażu twarzy, tym razem też się do niego nie przekona. To gęsta, zielona pasta. Konsystencja jest jednak uzasadniona – na nią nakładamy krem tonujący. Gęsta konsystencja korektora sprawia, że nie ściera się podczas aplikacji kremu.

Sam krem jest również gęsty. Nie matuje, ale za to dobrze nawilża. A zatem nie ryzykujemy tym, że krem podkreśli jakiekolwiek suche skórki (raczej je zamaskuje), natomiast posiadaczki bardzo tłustej skóry mogą być niezadowolone. Krycie natomiast jest naprawdę dość mocne, choć preparat opisywany jest jako krem tonujący, a nie podkład. W wypadku niewielkich, drobnych niedoskonałości, korektor jest tak naprawdę zbędny. Te z nas, które borykają się z dużymi zmianami, będą jednak potrzebować wsparcia.

Kolorystyka – jak w wypadku kremów tonujących – jest bardzo uboga. Odcień jasny jest tak naprawdę za ciemny dla naprawdę bladolicych i nie należy do najbardziej naturalnych, bo wpada bardziej w różowy niż żółty odcień.

Na opakowaniu można przeczytać, że krem jest „idealny do torebki”, ale poprawki z jego użyciem mogą być trudne. Dlaczego? Choćby ze względu na to, że, by nałożyć korektor na nowo, trzeba zmyć poprzednią warstwę. A zatem oprócz kremu trzeba by nosić ze sobą chusteczki do demakijażu, po czym powtórzyć całą procedurę z nanoszeniem korektora i kremu.

Tego chyba producent do końca nie przemyślał.

Plusem jest działanie produktu. To prawdziwy makijaż leczący zmiany, który rzeczywiście nie pogarsza ich stanu. Mamy wrażenie, że ta lekka warstewka kosmetyku działa na naszą skórę zbawiennie.

My dajemy 4 na 5 gwiazdek.

Cena: ok. 50 zł / 30 ml
Sébium AI correcteur Bioderma kupisz tutaj.