Szok? Nie, to zbyt dużo powiedziane. O tym, że Kim Kardashian nie może nazwać się naturalnie piękną, wiedzieli już chyba wszyscy. Celebrytka nie ukrywała, że korzysta z dobrodziejstw medycyny estetycznej. Rzeczywistość zaklinała jedynie w kwestii pośladków…

ZOBACZ TEŻ: STRASZNE! Kim Kardashian chwilę po botoksie

Na oskarżenia o ich powiększanie do tej pory Kim reagowała w ten sam sposób – zaprzeczała, jakoby miała mieć implanty. To stwierdzenie było kluczowe – nie zamykało drogi innym metodom. Teraz celebrytce zebrało się na szczerość…

Podczas poniedziałkowego streamingu na jej stronie, postanowiła opowiedzieć nieco o genezie nienormalnego rozmiaru swojej pupy. Cóż, za jej wielkość odpowiedzialne są zastrzyki… Kardashianka nie byłaby jednak sobą, gdyby przyznała, że efekt, który dadzą, był całkowicie zamierzony. O, nie!

Kim opowiedziała o tym, jak stosowała zastrzyki z kortyzolem na łuszczycę i to właśnie od nich miała urosnąć jej pupa… Tak, TEN rozmiar to efekt uboczny…

ZOBACZ TEŻ: Kim Kardashian przedłużyła włosy i chwali się pupą w legginsach

Niemal możemy usłyszeć Wasz śmiech. Przyłączamy się do niego.

Kim Kardashian przyznała się! Jej pupa nie jest dziełem natury, a zastrzyków!

Kim Kardashian przyznała się! Jej pupa nie jest dziełem natury, a zastrzyków!

Kim Kardashian przyznała się! Jej pupa nie jest dziełem natury, a zastrzyków!

Kim Kardashian przyznała się! Jej pupa nie jest dziełem natury, a zastrzyków!