Nie ma się co oszukiwać – rozświetlona twarz wygląda o niebo lepiej od zwykłej, matowej. Trochę blasku zawsze jest na plus. Co prawda obsesja niektórych ociera się o głęboką przesadę, mamy jednak nadzieję, że nam to jeszcze nie grozi. Mimo, że kochamy rozświetlacze, to doskonale wiemy, że w przypadku mocno napigmentowanych produktów bardzo łatwo o przesadę. Niemniej nie potrafimy z niego zrezygnować przy codziennym makijażu, dlatego postanowiłyśmy spróbować techniki 3D nakładania rozświetlacza. Czy łatwo o plamy? Jak się z nimi pracuje? I czy warto? Oto nasze wnioski!

I tak, kiedy usłyszałyśmy o technice 3D nakładania rozświetlacza, od razu zapaliła nam się czerwona lampka. Zaczęło się od researchu – okazuje się, że jest to dość proste. Wystarczy nałożyć najpierw rozświetlacz w płynie, a następnie poprawić jego efekt prasowanym.

ZOBACZ TEŻ: MYŚLISZ, ŻE NIKT NIE WIDZI NIEDOCIĄGNIĘĆ W TWOIM MAKIJAŻU?

Proste prawda?

Niestety, są pewne obstrzenia. Przede wszystkim musisz wybrać podobne kolorystycznie rozświetlacze. Próbując nałożyć rozświetlacz złoty na mieniący się w chłodnych odcieniach możesz bardzo łatwo narobić sobie plam, które nie dadzą ładnego wykończenia. Biorąc pod uwagę, że nakłada się go praktycznie na sam koniec makijażu, możesz mieć spory problem, gdy zorientujesz się, że masz na policzku świecącą się plamę.

Drugą rzeczą na którą warto zwrócić uwagę jest to, że rozświetlacz w płynie najlepiej nakładać bezpośrednio po nałożeniu podkładu, bez pudrowania. Unikaj też pudrowania tych okolic podczas wykańczania makijażu – możesz w ten sposób osłabić efekt.

Trzecia rada to… eksperymentuj! Masz paletkę świetnych rozświetaczy, ale nie widzisz za bardzo efektu? Spróbuj każdego z nich z płynnym. To połączenie, które Cię oślepi, będzie Twoim strzałem w 10! Od blasku oczywiście.

ZOBACZ TEŻ: Jak się ładnie umalować? Proste wskazówki, gdzie nakładać róż, bronzer i rozświetlacz

Próbowałyście tej techniki wcześniej?