Nie tylko „też”. W niektórych wypadkach nawet „przede wszystkim”. Okazuje się, że najsilniej alergizują rumianek, nagietek, kit pszczeli i… popularny aloes!

To, co naturalne, wcale nie musi oznaczać dobroczynne. Kremy tzw. chemiczne mogą być wówczas jedynym ratunkiem.

Wszystko dlatego, że coraz więcej osób jest alergikami i coraz więcej roślin uznawanych potocznie za lecznicze ma w sobie szkodliwe substancje, które pobierają z zanieczyszczonego powietrza.

Stąd też wysokie ceny preparatów opartych na składnikach naturalnych. Szanująca się firma do produkcji leków wykorzystuje wyłącznie rośliny ze sprawdzonych, specjalnych upraw.

Za bezpieczne uznaje się oleje, np. z ogórecznika czy wiesiołka, czy algi, nie uczulają też czyste minerały.

Dlatego jeśli kupisz drogi krem, na który skóra zareagowała alergią, jego szkodliwe działanie nie musi być winą producenta. Zawsze warto prosić o próbki – w dobrze zaopatrzonych aptekach dostanie się je bez problemu. A kładąc zimne plastry ogórka na twarz warto przypomnieć sobie, gdzie był kupowany. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ktoś spryskał go wcześniej substancją, na którą skóra zareaguje buntem.

Dzisiaj trudno już o pojęcie „sama natura”.