Od redakcji: Dziękujemy za każdą nadesłaną kosmetyczkę!

Jeśli chcecie, by i Wasza kosmetyczka została zaprezentowana na Zeberce, przyślijcie jej opis (wybierając maksymalnie 20 kosmetyków) oraz zdjęcia. Ważne: nie dodawajcie samodzielnie numerków w programach graficznych!

Pisząc prosimy, byście używały polskich znaków (ą, ę, ż…).

Kosmetyczki nie spełniające warunków nie będą publikowane!

Witam!

Mam na imię Joanna. Jestem 29-letnią pracującą, zabieganą kobietą. Mam rodzinę i dużo obowiązków na głowie, ale lubię o siebie dbać.

Interesuję się nowinkami kosmetycznymi, jednak bez przesady. Nie znam się dokładnie na składnikach – wiem co prawda, jak działają np. kwasy AHA, ale w wiele rzeczy się nie zagłębiam. Swoją kosmetyczkę kompletuję na podstawie swoich potrzeb (mam skórę mieszaną, ale już zaczęłam profilaktykę przeciwstarzeniową – zgodnie z zasadą, że zawsze lepiej zapobiegać) i recenzji. Staram się kupować to, co sprawdzone, by nie żałować swoich wyborów.

Poniżej część moich zbiorów kosmetycznych – wybrałam to, co moim zdaniem jest godne uwagi. Dezodoranty, balsamy do ciała, antyperspiranty, szampony i tym podobne pominęłam – bardzo często zmieniam je na różne, więc nie widzę sensu ich prezentacji.

Zapraszam do lektury.

1. L’Oreal – Infinium Lumiere – lakier do włosów (2)

Średnio utrwalający (numer 2 w skali od 1 do 4) . Bardzo lekki, nie skleja włosów, daje się łatwo wyczesać, nie zostawia białego nalotu. To „suchy” spray – inne, drogeryjne lakiery są moim zdaniem zbyt mokre.

Temu jestem wierna już od wielu lat i nie zamierzam zmieniać go na żaden inny.

Cena: ok. 50 zł

2. Matrix – Sleek.look – odżywka do włosów

Nie jest to najdroższa odżywka, ale przeznaczona do użytku profesjonalnego. Jedna z wielu, jakie posiadam, jednak tej jestem wierna od dawna i gdy tylko skończy się butla, zamawiam następną. Używam jednak na przemian z innymi odżywkami i maskami do włosów, by nie przyzwyczajać do niej czupryny.

Lekko wygładza, nawilża, bez efektu przeciążenia. Trzyma się ją krótko na włosach, dobrze się wypłukuje. Dla mnie rewelacja (mam włosy długie i ciężkie).

Cena: ok. 70 zł za butelkę 1,5 litra (na Allegro)

3. Ziaja Med – kuracja lipidowa – kremowa baza myjąca

Znakomita emulsja do mycia. Pachnie może nie najprzyjemniej, ale to dlatego, że pozbawiona jest środków zapachowych. Bardzo łagodna – stosuję ją do demakijażu (nie lubię mleczek, wolę jakiś żel lub emulsję do mycia), do mycia dłoni i ciała. Bardzo uniwersalna. Na plus jest cena, jakość, wydajność i pojemność, bo aż 400 ml.

Cena: ok. 10. zł

4. Bioderma – Sensibio – płyn micelarny

Kupiony pod wpływem lektury działu „Wasze kosmetyczki” na Zeberce. Polecało go już tyle osób, że postanowiłam spróbować i ja. Faktycznie, znakomity. Najlepiej i najskuteczniej usuwający makijaż oczu płyn micelarny, jaki kiedykolwiek używałam. Nie trzeba pocierać, by usunąć kosmetyki, nie podrażnia. Ciut drogi, jak na kosmetyk do demakijażu, ale mimo to z pewnością pozostanę mu wierna, bo stosuje się go bardzo komfortowo.

Cena: ok. 35 zł

5. SVR – Hydracid C

Krem, do którego wracam regularnie. Robię przerwy na inne kosmetyki (np. peelingi kwasowe na noc), jednak tego obecnie używam już drugą tubkę. Nie jest to kosmetyk mocno nawilżający. Zapobiega jednak starzeniu się skóry, dodaje blasku, nie przeciąża. Moja mieszana skóra jest po nim miękka i delikatna w dotyku. Moim zdaniem nieco mało wydajny – tubka 30 ml dość szybko się kończy.

Cena: ok. 82 zł

6. Atoperal – krem

Uniwersalny krem, który lubię mieć w swojej kosmetyczce „na wszelki wypadek”. Dla dorosłych i dzieci. Do ust, do rąk, na wszelkie suche miejsca. Lekki, bezzapachowy, szybko się wchłania. Dobrze nawilża i koi, nie zostawia tłustej wastwy.

Cena: ok. 25 zł

7. Yves Rocher – Bronze Nature – samoopalacz do twarzy i ciała

Wciąż szukam dobrego samoopalacza. Ten jest niezły, ale to wciąż nie to, czego oczekiwałabym od kosmetyku idealnego. Zapach na początku dość przyjemny, po pewnym czasie pachnie jednak typowo dla innych samoopalaczy. Na plus jest szybki efekt i delikatne drobinki, które rozświetlają skórę bez „choinkowego” efektu. Bardzo lekka, wodnista emulsja wygodnie się rozprowadza, łatwo go równomiernie nałożyć, dzięki czemu unikamy nieładnych plam.

Cena: ok. 35 zł (biorąc pod uwagę liczne promocje w Yves Rocher)

8. Auriga – Cernor XO

Krem rozjaśniający cienie pod oczami. Stosuję jako uzupełnienie „zwykłego” kremu pod oczy. Po miesiącu stosowania mogę powiedzieć, że faktycznie coś zdziałał. Nie pozbędziemy się oczywiście ciemnych podkówek – to nie gumka do mazania na przebarwienia, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Skóra jest jednak faktycznie jaśniejsza, cienie mniej wyraźne, a spojrzenie świeższe.

W opakowaniu przypominającym tubkę maści jest tylko 10 ml, ale kosmetyk jest bardzo wydajny.

Nie uczulił mnie, ale czytałam różne opinie na jego temat, niekoniecznie pochlebne. Myślę, że trzeba spróbować na własnej skórze.

Cena: ok. 55 zł

9. SVR – Hydracid Peel

Kosmetyk drogi, ale bardzo, bardzo wydajny. Po dwóch miesiącach stosowania ubyło zaledwie 1/3 zawartości opakowania (15 ml).

Stosuję go co drugi dzień na noc, na przemian z Hydracid C.

Przeznaczony do skóry z pierwszymi oznakami starzenia: zmarszczki, plamy, nierówny koloryt, nadużywanie słońca i solarium, utrwalone zmarszczki. Moja koleżanka, kosmetolog, poleciła mi go, bo jej zdaniem równie dobrze poradzi sobie z nierówną teksturą skóry, np. rozszerzone pory, drobne niedoskonałości.

Delikatnie złuszcza i rozjaśnia skórę, ale wrażliwsze cery mogą na niego zareagować podrażnieniem. Mi nie wyrządził żadnej krzywdy, a wręcz przeciwnie – słyszałam już wiele miłych komplementów na temat gładkiej cery.

Cena: ok. 160 zł

10. Bobbi Brown – puder sypki

Znakomity, lekko żółtawy kolor bardzo naturalnie wygląda. Skóra jest optycznie wygładzona, matowa i zyskuje zdrowy koloryt.

Myślę jednak, że nie kupę go ponownie. Lubię pudry maksymalnie drobno zmielone, a Clinique Blended Powder, który stosowałam wcześniej, był pod tym względem dużo lepszy.

Cena: ok. 160 zł

11. Estee Lauder Double Wear Light – podkład

Na mojej cerze bardzo naturalnie wygląda, trwały, daje średnie krycie. Mocniejsze przebarwienia wymagają użycia korektora, ale nie zależy mi na efekcie maski.

Na samym początku może się wydać ciężki i dość gęsty, w dodatku mat pojawia się dopiero po jakimś czasie (przynajmniej w moim przypadku). Trzeba mu jednak dać 2-3 minuty, aby zareagował z cerą i powietrzem – po tym czasie wygląda matowo, skóra jest wyrównana, zarówno jeśli chodzi o kolor, jak i teksturę.

Mój mąż, który jest bardzo czuły na „tapetę”, nawet go nie zauważa – to dla mnie najlepszy tester naturalności podkładów.

Drogi, ale zdecydowanie wart swojej ceny.

Cena: ok. 165 zł

12. Cienie Inglot

Uwielbiam, mam ich kilka, w paletach i pojedyncze. Moim zdaniem trwałe, dobrze się rozprowadzają. W Polsce to już kosmetyk kultowy, zresztą nie ma się co dziwić. Najbardziej lubię te matowe.

13. Collistar – Mascara Design Extension – tusz do rzęs

Na początku – bomba! Rzęsy umalowane nim były długie, zmysłowe, robiły niesamowite wrażenie. Nie tylko wydłużał, ale i pogrubiał.

Niestety, tusz po ok. miesiącu znacznie wysechł, zaczął się zbijać i gęstnieć. Biorąc pod uwagę cenę, coś takiego może się zdarzyć po ok. trzech miesiącach. Wydawanie 100 zł na nowy tusz po tak krótkim czasie? Dla mnie to jednak za drogo.

Cena: ok. 99 zł

14. Bourjois – Effet 3D – błyszczyk do ust

Jeden z moich ulubionych, jeśli chodzi o efekt. Maksymalnie błyszczący, lekko lustrzany. Niestety, nie przepadam za plastikowym aplikatorem, który jest moim zdaniem mało wygodny.

Cena: ok. 38 zł

15. Maybelline – Mineral Power – róż

Znakomity róż, choć niektórym może przeszkadzać jego opakowanie – ma postać sypką, zamknięty jest z zakręcanym słoiczku. Jest zatem trochę zachodu przy jego nakładaniu. Sam efekt jest jednak bardzo ładny – kolor można stopniować, dobrze się rozprowadza, wygląda naturalnie.

Cena: ok. 8 zł (na Allegro)

16. Bell – Bronze Sun Powder – puder brązujący

Miałam już różne pudry brązujące, od tych bardzo drogich po tanie. Ten moim zdaniem nie ustępuje luksusowym markom, jeśli chodzi o jakość. Nie zostawia „placków”, jest matowy, nakłada się równo, naturalnie wygląda.

Minusem jest dla mnie opakowanie – dość liche. Wolałabym zapłacić więcej, ale mieć pewność, że puder nie uszkodzi się tak łatwo.

Cena: ok. 20 zł

17. Odżywki Nail Tek II

Duet, który trochę poprawił kondycję moich paznokci. Na cuda nie mam co liczyć – z natury mam bardzo słabe, miękkie płytki. Szybko wysychają, utwardzają, przedłużają trwałość lakieru (można stosować je z kolorowymi emaliami).

Cena: ok. 40 zł za komplet (na Allegro)

18. Colour Repair Micro Cell 2000

Znakomity lakier, połączenie emalii i odżywki. Mam kolor intensywnie czerwony, najbardziej klasyczny. Bardzo trwały, szybko schnie i dobrze się nakłada.

Cena: ok. 60 zł

19. O.P.I. – lakier do paznokci – Tickle Me France-y

Prezentuję akurat ten odcień, ale mam ich kilka. O.P.I. ma duże buteleczki i wygodny pędzelek. Bardzo lubię ich lakiery, głównie sa wspaniałe kolory i przyzwoitą trwałość.

Cena: ok. 50 zł

20. Zmywacz do paznokci Sephora

Zostawia ładny zapach. Ma wygodną formę gąbki nasączonej płynem – wkładamy palec, pocieramy i wyjmujemy. W przypadku ciemnych kolorów malowanych dwukrotnie czynność trzeba powtórzyć.

Podejrzewam, że po zużyciu gąbkę można wyjąć, wypłukać i nasączyć innym zmywaczem, ale tego jeszcze nie próbowałam.

Cena: 20 zł