Od redakcji: Dziękujemy za każdą nadesłaną kosmetyczkę! Jeśli chcecie, by i Wasza kosmetyczka została zaprezentowana na Zeberce, przyślijcie jej opis (wybierając maksymalnie 20 kosmetyków) oraz zdjęcia na adres [email protected] lub [email protected].

Każdą opublikowaną kosmetyczkę nagradzamy drobnym upominkiem. Ważne: nie dodawajcie samodzielnie numerków w programach graficznych! Pisząc prosimy, byście używały polskich znaków (ą, ę, ż…). Kosmetyczki nie spełniające warunków nie będą publikowane!

ZOBACZ TEŻ: WASZE KOSMETYCZKI: BASIA, 22 LATA

Mam na imię Agnieszka i mam 26 lat. Od kilku lat staram się pogłębiać moją wiedzę na temat składników kosmetyków. Bardzo lubię produkty naturalne. Nie jestem jednak ortodoksyjna w tym temacie – uważam, że dobrze przebadane substancje pochodzenia laboratoryjnego, mogą czasem przynieść naszej skórze dużo dobrego i nie ma powodów, by się ich obawiać. Lubię testować nowe produkty. Zauważyłam jednak, że przywiązuję się do marek i jeśli znajdę już coś dla siebie, to zawsze do tego wrócę. Na co dzień stawiam na pielęgnację skóry oraz kosmetyki mineralne do makijażu. Jako że jestem obecnie w szóstym miesiącu ciąży, moja pielęgnacja skupia się na dwóch obszarach: przeciwdziałaniu rozstępom oraz pielęgnacji cery, która przez burzę hormonalną zachodzącą w moim organizmie, stała się trądzikowa i wrażliwa.

Wasze kosmetyczki: Agnieszka, 26 lat (FOTO)

PIELĘGNACJA PRZECIWTRĄDZIKOWA TWARZY

Jak wspomniałam w opisie, wraz z ciążą spadła na mnie niespodziewanie plaga trądziku zaskórnikowego. Ze względu na swój stan, muszę odpuścić radykalne środki takie jak kwasy i retinole. Poproszona o pomoc koleżanka farmaceutka przekopała pół apteki i znalazła coś, co jest zarówno delikatne, bezpieczne dla kobiet w ciąży i skuteczne – serię Cleanance marki Avene. Moja skóra powoli wychodzi więc na prostą.

Woda oczyszczająca Avene Cleanance, cena: ok. 24 zł

To już moja druga butelka. Zastąpiła mi wszelkie toniki. Bardzo dobrze oczyszcza, pozostawia skórę odświeżoną, ale nie napiętą. Bardzo dobrze zmywa ewentualne resztki makijażu.

Krem oczyszczająco-łagodzący do mycia twarzy Avene Cleanance Hydra, cena: ok. 34 zł

Dawno nie miałam produktu, który tak dokładnie zmywałby makijaż (również oczu). Emulsja widocznie łagodzi stany zapalne, pozostawiając skórę nawilżoną i bez napięcia. Jest przy tym bardzo wydajna – niewielka ilość wystarcza, by dokładnie umyć nią twarz.

Krem łagodzący Avene Cleanance Hydra, cena: ok. 46 zł

Lekki krem o delikatnym, niedrażniącym zapachu migdałów. Jest świetnym uzupełnieniem wody i emulsji. Pomaga łagodzić stan zmian trądzikowych, dobrze nawilża, sprawia, że moja skóra rzeczywiście poprawia swój wygląd. Co najważniejsze – podobnie jak pozostałe produkty z serii – jest niekomadogenny. Mogę go śmiało polecić wszystkim, którzy są w podobnej do mnie sytuacji – gdy stan skóry wymaga szybkiej interwencji, ale wiele produktów jest niewskazanych.

Czarna maska cukrowa Skinfood, cena: ok. 9$

To produkt, który pozostał mi po chwilowej fascynacji kosmetykami koreańskimi, które masowo kupowałam na Amazon.com. Jako jedyny rzeczywiście przypadł mi do gustu i pomaga w walce z obecnymi niedoskonałościami. Delikatnie złuszcza naskórek i pozostawia skórę wyraźnie miększą. Może służyć również jako maseczka. Ciekawe jest to, że produkt ma słodki, owocowy smak – co powoduje czasem chęć zlizania go z okolic wokół ust. Używam go naprzemiennie z pastą oczyszczającą Liście Manuka z Ziai, którą wszyscy świetnie znają.

Wasze kosmetyczki: Agnieszka, 26 lat (FOTO)

PIELĘGNACJA NATURALNA TWARZY

W mojej kosmetyczne zawsze jest miejsce na naturalne produkty, szczególnie te do pielęgnacji twarzy. Od kilku lat jestem wierną fanką Biochemii Urody, na której stronie znajduję prawdziwe naturalne perełki.

Hydrolat oczarowy Biochemia Urody, cena: 18,90 zł

Wcześniej stosowałam go jako tonik, teraz – wraz z sokiem z aloesu – służy mi jako rozcieńczać do maseczek oraz baza do makijażu mineralnego (jeśli chcę go nałożyć metodą „na mokro”). Hydrolat działa antybakteryjnie, łagodząco, promuje gojenie, zmniejsza zaczerwienienie – czyli robi wszystko to, czego obecnie najbardziej potrzebuje moja zmęczona walką z trądzikiem skóra.

Czarne mydło afrykańskie Biochemia Urody, cena: 12,90 zł

To chyba najbrzydszy produkt, jaki kiedykolwiek miałam w swojej kosmetyczce. Mydło jest delikatniejsze, niż każde inne poznane przeze mnie mydło naturalne (jak Aleppo, czy marsylskie). Dobrze się pieni, delikatnie oczyszcza, dobrze zmywa makijaż i nie daje uczucia ściągnięcia. Jego receptura oparta jest wyłącznie na roślinnych składnikach, produkowane jest zgodnie z zasadami fair trade. Używam go wraz z manualną szczoteczką do mycia twarzy, gdy nie mam na niej stanów zapalnych. Wadą produktu jest to, że bardzo się kruszy i szybko namacza. Dlatego stosuję je, odrywając malutkie kawałeczki z dużej kostki, którą trzymam z dala od wilgoci.

Manualna szczoteczka do mycia twarzy, cena: ok. 30 zł

Uważam, że akcesoria do pielęgnacji są równie ważne, co same używane produkty. Szczoteczka pozwala mi delikatnie złuszczyć naskórek i otworzyć pory. Dzięki temu, że jest manualna – dopasowuję intensywność ruchów i nacisk na skórę do własnych potrzeb. W tym momencie używam jej najczęściej z czarnym mydłem afrykańskim w okolicach nosa i czoła, gdzie widoczne są jedynie zaskórniki.

Maseczka błotna Biochemia Urody, cena: 12,80 zł

To najskuteczniejsza maseczka, jaką kiedykolwiek miałam. Skóra od razu po zastosowaniu jest napięta, wygładzona i ukojona. Mniejsze zaczerwienienia znikają od razu, większe są ładnie wyciszone. Mieszam ją z hydrolatem oczarowym i sokiem aloesowym. Efekt jest naprawdę zaskakujący.

Spirulina Purasana, cena: ok. 35 zł

Spirulinę kupiłam z myślą o tym, że będę ją spożywać w różnego rodzaju koktajlach itp. Niestety jej rybi zapach, kolor oraz konsystencja skutecznie wybiły mi ten pomysł z głowy. Stała więc na półce w kuchni kilka miesięcy, gdy na jednym z blogów przeczytałam o maseczce ze spiruliny. Postanowiłam spróbować i… stała się moją drugą ulubioną maseczką. Właściwości ma podobne do błotnej. Jedyny mankament jest taki, że po aplikacji maseczki i jej zmyciu cała łazienka jest zielona.

Wasze kosmetyczki: Agnieszka, 26 lat (FOTO)

PIELĘGNACJA CIAŁA

Gdy tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, zaczęłam szukać produktów, które pomogą mi w walce z ewentualnymi rozstępami. Przetestowałam zarówno produkty dostępne w drogeriach, jak i te apteczne. Po kilku próbach uznałam, że najbardziej odpowiadają mi kosmetyki marki Elancyl, które mają zarówno naturalne składy, jak i dobre opinie w Internecie.

Krem przeciw rozstępom Elancyl, cena: ok. 105 zł

Cena może wyglądać na wygórowaną. Jest to jednak aż 500 ml butla, która starcza na około 2 miesiące. Stosuję go dwa razy dziennie na całe ciało. Ma delikatny konwaliowy zapach (choć dla mnie mógłby być bezzapachowy). Ma konsystencję klasycznego balsamu, dobrze nawilża, szybko się wchłania i spełnia swoją podstawową rolę – dotychczas nie pojawił się na moim ciele żaden rozstęp.

Olejek przeciw rozstępom Elancyl, cena: ok. 52 zł

Jestem fanką wszelkich rodzajów olejów i olejków. Wiem, że nie każdy lubi film, który zostaje na skórze po nałożeniu, ja jednak dopiero wtedy czuję, że odpowiednio ją nawilżyłam. Tym produktem wspomagam działanie balsamu. Składa się w 99% z naturalnych składników, takich jak: olejek z wiesiołka, olejek z krokosza oraz olejek z lnicznika. Szybko się wchłania i nie brudzi ubrań. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to trochę nieporęczna pompka oraz mała wydajność – przy stosowaniu na najbardziej newralgiczne partie ciała (brzuch, pośladki, piersi) 150 ml zużywam w 2-3 tygodnie.

Olejek przeciw rozstępom Babydream, cena: ok. 14 zł

Ten olejek stosuję na pozostałe partie ciała, na które nie nakładam olejku z Elancylu. Również ma bardzo dobry skład, choć jest tłustszy, niż jego kolega. Bardzo wydajny, o delikatnym zapachu kosmetyków dla dzieci. Świetna cena i skład pozwalają mi polecić go każdemu, kto szuka dobrego nawilżenia.

Wasze kosmetyczki: Agnieszka, 26 lat (FOTO)

KOSMETYKI KOLOROWE

W kwestii kolorówki jestem minimalistką. Stawiam na sprawdzone produkty, chętnie naturalne i o możliwe krótkim składzie. Choć jeśli coś wpadnie mi w oko, potrafię pójść na kompromis z własnymi przekonaniami. Jestem w szczęśliwej grupie kobiet, które znalazły swój podkład idealny – nie zamienię go już na nic innego.

Zestaw matujący Annabelle Minerals, cena: 139,70 zł

1. Podkład mineralny matujący w odcieniu Golden fair, cena regularna: 59,90 zł
Jestem wierną fanką produktów Annabelle Minerals od prawie 3 lat. Od kiedy spotkałam na swojej drodze ich podkład mineralny, nie nałożyłam na twarz żadnego innego. Doskonały skład (tylko cztery składniki!), świetne krycie, łatwość w aplikacji, idealny kolor i trwałość. Dodatkowo to piekielnie wydajny kosmetyk – 10 g wystarcza mi na około 7 miesięcy. Na temat jego zalet mogłabym się rozwodzić godzinami. Polecam każdemu, kto szuka naturalnego produktu do cery wrażliwej, czy problematycznej.

2. Róż mineralny w odcieniu Romantic, cena regularna: 39,90 zł
Romantic to chłodny, pastelowy róż idealny dla kobiet o jasnej cerze. Ładnie podkreśla kości policzkowe, nie rozmazuje się, nie robi plam. Podobnie jak podkład, składa się tylko z czterech składników. W ciągu dnia nie blednie, ani nie znika. Fantastyczny!

3. Korektor mineralny w odcieniu Medium, cena regularna: 39,90 zł
Obecnie się z nim nie rozstaję. Pomaga mi ukryć wszystko, z czym walczę – a jest co ukrywać. Wydaje mi się, że lekko wysusza moje wypryski i pomaga im się zagoić. Ma żółtawy odcień, który dodatkowo niweluje czerwony kolor moich zmian. Trzeba tylko uważać, żeby nie nałożyć go za dużo, bo to naprawdę mocno kryjący produkt.

4. Pędzel flat top do nakładania podkładu mineralnego, cena regularna: 32,90 zł
Dostałam go w gratisie do zakupionego zestawu. Dopóki nie zaczęłam go używać, myślałam, że każdy pędzel będzie w porządku do nakładania podkładu mineralnego. Nic bardziej mylnego. Ten ma bardziej zbite i krótsze włosie, dzięki czemu podkład nie pyli się podczas aplikacji. Ma krótką rączkę i najbardziej miękkie włoski, z jakim się dotychczas spotkałam. Nakładanie nim makijażu to czysta przyjemność.

Paleta bestsellerów In theBalm of your Hand theBalm, cena: ok. 129,90 zł

Powiem szczerze, że nie lubię palet. Zazwyczaj zużywam tylko kilka produktów, a reszta leży i się marnuje. Tę kupiłam niedawno i tylko dlatego, że chciałam w końcu wypróbować kosmetyki theBalm, o których słyszałam już wiele. Strasznie też spodobała mi się wizualnie. Już wiem, że to pierwsza w moim życiu paleta, którą zużyję praktycznie w całości. Moimi ulubieńcami stali się: bronzer Bahama Mama, róż Hot Mama, rozświetlacz Mary-Lou Manizer oraz błyszczyk How ‘bout them apples?. Po ich wykończeniu z pewnością kupię pełnowymiarowe produkty.

Lakier do ust Wibo odcień numer 1, cena: ok. 10 zł

Uwielbiam lakiery do ust. Jako zwolenniczka mocno podkreślonych warg, szukam produktów, które długo się utrzymują. Lakiery Wibo są trwałe, intensywne w odcieniu i półmatowe. Dodatkowo cena jest tak przystępna, że mam ich całą kolekcję. Zdecydowanym faworytem jest jednak widoczny na zdjęciu – jagodowy numer 1.

Lakier do ust Matte Style Astor, odcień 215 Just So Stylish, cena: ok. 30 zł

Te lakiery różnią się od Wibo zupełnie matowym wykończeniem. Są jednak równie trwałe i intensywne w odcieniu. Przed ich nałożeniem warto jednak nawilżyć usta – mogą lekko wysuszać.

Bezbarwna konturówka do ust Essence, odcień 13 transparent, cena: ok. 5 zł

Moje ostatnie odkrycie, o którym przeczytałam na jednym z ulubionych blogów urodowych. Kredka jest bezbarwna, miękka i przede wszystkim skuteczna – utrzymuje w ryzach każdy błyszczyk czy pomadkę. Jeśli zależy mi na bardzo trwałym makijażu, stosuję ją również jako bazę na całe usta. Już wiem, że zostanie w mojej kosmetyczce na długo.