Końcówka 2016 roku nie jest dobra także dla Versace. Marka musi zmierzyć się z pozwem i towarzyszącym mu skandalem o rasistowskim tle…

Zacznijmy jednak od początku…

Jest nim moment, w którym Christopher Sampino rozpoczął staż w jednym z butików domu mody w San Francisco. Wymarzona praca szybko stała się horrorem. Wszystko przez wytyczne, które chłopak otrzymał na szkoleniu…

Wg opowieści niedoszłego pracownika Versace, okazało się, że salon nie traktuje swoich klientów równo, a wręcz przeciwnie – dzieli na lepszych i gorszych, tych „ryzykownych” i nie. Wyznacznikiem był… kolor skóry!

Jak poinstruował go manager – Christopher miał za każdym razem, gdy próg butiku przekroczy czarnoskóry klient, informować i tym pozostałych pracowników. By wszystko odbywało się możliwie dyskretnie, miał posługiwać się „szyfrem”. Hasłem okazał się kod, którym opatrzone są czarne ubrania marki – „D410”. By dodatkowo nie wzbudzać podejrzeń, informując pozostałych pracowników, miał brać do ręki czarne ubranie.

Być może 23-latek przystałby na takie warunki, gdyby nie to, że były one dla niego po prostu nie do zaakceptowania.

Co więcej, chłopak szybko zwrócił uwagę managerowi, że sam jest w 1/3 Afroamerykaninem. Niestety, ta wiadomość przesądziła o przyszłości Sampino jako pracownika Versace. Chłopak nie został zatrudniony, a powodami okazały się argumenty w stylu, że jako człowiek niewychowany w luksusie, nie rozumie go.

Wszystkie te elementy złożyły się na obecną sytuację, czyli pozew i groźbę procesu…

ZOBACZ TEŻ: Wielkie WOW! Czy kolekcja Versace na wiosnę-lato 2017

Versace w komentarzu dla Complex odcięło się od wszelkich rasistowskich i dyskryminacyjnych zachowań swoich pracowników…

Ups! Versace w końcówce roku w centrum rasistowskiego skandalu z pozwem w tle

Ups! Versace w końcówce roku w centrum rasistowskiego skandalu z pozwem w tle