Opalona skóra to coś, co w sezonie letnim jest pożądane najbardziej. W tym roku lato raczej niespecjalnie nas rozpieszcza, pomimo tego, że jest już lipiec, słońca jest jak na lekarstwo, a co za tym idzie – okazji do opalania nie było zbyt wiele. Całe szczęście są jeszcze inne niż wylegiwanie się na plaży sposoby na piękną brązową skórę. Jesteście ciekawe?

ZOBACZ: OLEJKI DO PIELĘGNACJI CIAŁA – POZNAJCIE MOICH ULUBIEŃCÓW [RECENZJA]

Ostatnio wpadł mi w ręce samoopalacz od marki St. Tropez. Podekscytowanie i przerażenie to uczucia, które towarzyszyły mi na samym początku. Mam dla Was recenzję ekspresowej pianki samoopalającej – Bronzing Mousse. Jesteście zainteresowane?

St. Tropez – Bronzing Mousse – Self Tan Express – opinie

Pierwsze co przykuło moją uwagę to opakowanie. Uwielbiam kosmetyki, które są ładne. Nie oszukujmy się, często to właśnie jeden z głównych czynników zachęcających nas do zakupu.

Samoopalacz Bronzing Mousse – Self Tan Express to pianka, którą możemy stopniować opaleniznę. Przed przystąpieniem do opalania bardzo ważne jest odpowiednie przygotowanie skóry. Dzień wcześniej należy wydepilować ciało i zdobić dokładny peeling (mój ulubiony to naturalny peeling kawowy od BodyBoom, na lato idealny jest ten miętowy, który ma działanie chłodzące!).

Następnie musimy zadbać o to, żeby skóra była odpowiednio nawilżona, warto pamiętać o użyciu balsamu lub olejku do ciała. Następnego dnia możemy przejść do opalania. Zanim jednak zaczniemy nakładać piankę, bardzo ważne jest nawilżenie kolan, łokci, kostek u nóg (z doświadczenia proponuje również nakremować stopy), kostek u rąk i dłoni. Teraz jesteśmy już gotowe!

DOKŁADNĄ INSTRUKCJĘ KROK PO KROKU ZNAJDZIECIE W PONIŻSZEJ GALERII!

Samoopalacz najlepiej nakładać przy pomocy specjalnej rękawicy, dzięki niej unikniemy smug, zacieków i nieestetycznych plam.

ZOBACZ: ST.TROPEZ – STOPNIOWO OPALAJĄCY BALSAM DO CIAŁA

St. Tropez - Bronzing Mousse - ekspresowa pianka samoopalająca [RECENZJA]

Ja zawsze zaczynam od nóg. Na rękawicę nakładam porcję samoopalacza (jak zobaczycie na poniższym zdjęciu, nie wygląda to zbyt zachęcająco) i kolistymi ruchami rozprowadzam na ciele.

Od razu zauważyłam, że samoopalacz nie śmierdzi, co jest jego ogromnym plusem.

St. Tropez - Bronzing Mousse - ekspresowa pianka samoopalająca [RECENZJA]

Po nałożeniu produktu warto dokładnie sprawdzić czy nie ma miejsc, które potrzebują lepszego roztarcia. Szczególną uwagę należy zwrócić na okolice kolan i kostek. Kiedy produkt jest już dokładnie rozprowadzony, czekamy aż wyschnie, dopiero możemy się ubrać. Najlepiej postawić na luźną odzież, która nie zepsuje pożądanego efektu.

Samoopalacz spłukujemy z ciała po 1, 2 lub 3 godzinach, w zależności od efektu jaki chcemy osiągnąć. Produkt utlenia się przez następnych kilka godzin, opalenizna będzie nieco mocniejsza niż zaraz po spłukaniu. Ja przetestowałam wszystkie 3 poziomy, najbardziej odpowiada mi efekt widoczny po 3 godzinach, jednak gdy nie mam zbyt wiele czasu (wbrew pozorom jest to trochę czasochłonne), pozostawiam go na 2 godziny, czasami na 1,5.

St. Tropez - Bronzing Mousse - ekspresowa pianka samoopalająca [RECENZJA]

St. Tropez – Bronzing Mousse – Self Tan Express – efekt

Muszę przyznać, że samooopalacz zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Za pierwszym razem miałam obawy czy następnego dnia (zawsze „opalam się” wieczorem) skóra nie będzie pomarańczowa oraz czy nie wyjdą żadne zacieki i plamy. Nic z tych rzeczy! Nie musicie się także bać, że produkt zabrudzi Wasze ubrania lub pościel, śmiało można stawiać na biel.

Efekt utrzymuje się około tygodnia, po tym czasie powinnyśmy zrobić peeling i powtórzyć cały proces. Kosmetyk jest bardzo wydajny, samoopalacza używałam już co najmniej 5 razy (całe ciało) i zużycie jest niewielkie.

St. Tropez - Bronzing Mousse - ekspresowa pianka samoopalająca [RECENZJA]

St. Tropez – Bronzing Mousse – Self Tan Express – cena

Jedynym minusem produktu jest cena. Pianka kosztuje 169 złotych (aktualnie w Douglasie jest promocja i dostaniecie ją za 118, całkiem nieźle!). Niemało, ale jestem przekonana, że wystarczy na cały sezon letni, a nawet na jeszcze dłużej. Rękawica kosztuje 37 złotych. Warto wspomnieć, że jest jeszcze specjalna rękawica do „zdejmowania” produktu lub poprawiania ewentualnych wpadek.

A jeżeli przy wpadkach już jesteśmy… 🙂

Raz zdarzyło mi się źle opalić dłonie. A dokładniej – zapomniałam o opaleniu palców. Rękawica była już wymyta, postanowiłam rozprowadzić produkt ręcznie. Błąd! Akurat w tym przypadku liczy się precyzja. Plamy wyszły dopiero na drugi dzień, na poprawkę było już za późno. Dopiero po trzykrotnym peelingu kolor stał się jednolity.

Pomimo małej wpadki, polecam z całego serca!

ZOBACZ: TEN NOWY SPOSÓB ZAPEWNI CI BŁYSKAWICZNĄ, ZJAWISKOWĄ OPALENIZNĘ

St. Tropez - Bronzing Mousse - ekspresowa pianka samoopalająca [RECENZJA]