Cellulit – zmora ponad 90% (TAK!) kobiet. Uparty, trudny do zwalczania i niechciany. Temat tysiąca artykułów. Wcierasz, masujesz, ćwiczysz i… nic z tego. Niestety, mamy przykre wieści – to wszystko może zdać się na nic.

– Przeprowadzałem już zabiegi antycellulitowe na kobietach, które biegały w maratonach, triathlonach, a one mimo to wciąż miały cellulit – mówi w rozmowie z Harper’s Bazaar Bruce Katz, dermatolog.

Czy to brzmi jak pocieszenie? Niekoniecznie.

– Cellulit jest genetycznie uwarunkowany i powszechny – dodaje specjalista.

Mimo to każde SPA i każdy gabinet kosmetyczny ma w swojej ofercie zabiegi antycellulitowe, które mogą złagodzić jego wygląd, ale nie wyeliminują go całkowicie. Należy je regularnie powtarzać. Obecnie – oprócz popularnych zabiegów mających na celu usprawnienie krążenia i rozbicie tkanki tłuszczowej – stosuje się też… wypełniacze, jak Radiesse. Dzięki temu nierówności stają się mniej widoczne. Kremy okazują się być nieskuteczne.

Jeśli coś przynosi niewielką poprawę, to masaż połączony z ich wcieraniem.

– Nie istnieje taki kosmetyk, który poprawi cellulit – zapewnia Cheryl Karcher, dermatolog z Nowego Jorku. – Niektóre kremy mogą sprawić, że skóra będzie nieco lepiej wyglądać.

I tu znowu przypominamy o konieczności ciągłego, nieustającego wcierania i masowania. Jeśli „odpuścimy” cellulit wróci. Mówiłyśmy, że jest uparty, prawda? Kobiety jednak kupują balsamy antycellulitowe chętnie i często. Wolą wcierać cokolwiek niż nie robić nic.

Kremy antycellulitowe zawierają najczęściej kofeinę, ale – jak przekonują eksperci – tu chodzi o penetrację. Żaden z nich nie „przedrze” się przez kolejne warstwy skóry do samego sedna problemu, czyli tam, gdzie tkwi cellulit. To kwestia hormonów i cech związanych z płcią.

Smutna prawda na temat cellulitu