Popularna fitblogerka: TO jest naturalne, nie ma się czego wstydzić! (FOTO)
Na fali instagramowej mody na fitness i dbanie o swoje ciało, ogromną popularność zyskały blogerki chętnie prezentujące na łamach portalu swoje sposoby na utrzymanie perfekcyjnej formy. Nie da się ukryć – patrząc na niektóre z ich zdjęć można nabawić się kompleksów…
Idealne sylwetki, bez fałdek, cellulitu, choćby najmniejszej niedoskonałości? Niektóre fitblogerki starają się wmówić swoim fankom, że taki stan jest nie tylko realny, ale i osiągalny dla każdego, ku rozpaczy wierzących w to fanek. Na szczęście w ostatnim czasie widoczna stała się moda na obalanie tego mitu.
Do tego pozytywnego trendu przyłączyła się także Malin Olofsson. Jak? Cóż… Przygotowała dla swoich obserwatorek jasny przekaz – to zupełnie normalne, że twoje ciało nie wygląda jak na pozowanych zdjęciach. Oczywiście post opatrzyła odpowiednią fotką. Widać na niej zaokrąglony brzuszek blogerki. Nie, nie jest to ciąża, i nie, nie jest to także efekt pozowania… Malin postanowiła „oswoić” dość przykre zjawisko, jakim jest przedmiesiączkowe opuchnięcie. To już nie pierwsza podjęta przez nią próba.
ZOBACZ TEŻ: Dalej wierzycie jeszcze w Instagramowe metamorfozy? Ta blogerka pomoże Wam…
Równocześnie na jej instagramowym profilu roi się od fotek z jednej strony prezentujących jej niesamowite postępy w pracy nad swoim ciałem i zdrowiem – przez lata zmagała się z anoreksją – a z drugiej pokazujących rzekome niedoskonałości kobiecego ciała…
Miejmy nadzieję, że tego typu przekaz zacznie pojawiać się u coraz większej liczby fitblogerek.