Niedawno na naszym serwisie odbył się konkurs zorganizowany we współpracy z marką Philips. Chętni do udziału w zabawie mieli odpowiedzieć na pytanie, a następnie jury wybierało najciekawsze i najbardziej kreatywne odpowiedzi.

Parownicę Philips Steam&Go otrzymało 5 osób – Marta Gawrońska, Monika Kozak, Maria Krzysztopik, Karolina Paszkowiak oraz Adriana Knura.

Laureaci konkursu przetestowali już swoje nagrody i chętnie podzielili się z nami opiniami na ich temat!

Jesteście ciekawi jakie zdanie na temat parownicy Philips Steam&Go mają nasi czytelnicy? Zobaczcie sami!

Marta Gawrońska:

„[…]Parownica jest genialna! Niezwykle poręczna i lekka. W dodatku posiadające cudowny design (te fioletowe kwiatki kradną serca). Prasowanie? Jest tak łatwe, że sama byłam zdumiona. Pojemnik na wodę napełnia się bezproblemowo pod kranem, a po zamontowaniu go do parownicy, woda nagrzewa się około 45 sekund. Po tym czasie można prasować. Strumień pary jest na tyle mocny, że wszelkie zagniecenia znikają w kilka sekund. Kabel jest długi i pozwala na bardzo wygodne manewrowanie parownicą (nienawidzę sprzętu z kabelkami tak krótkimi, że sterczę niemal przy kontakcie).

Przetestowałam Philips Steam&Go na niemal wszystkim. W ruch poszły bluzki, sweterki, spodnie, koszulki i ubrania z bardzo delikatnych tkanin. Wyprasowałam firanki i zasłony. W euforii rzuciłam się nawet na kanapę i fotele i okazało się, że parownica wspaniale odświeża wygląd mebli. Wszystko bez najmniejszych problemów. Nic się nie przypaliło, nie pożółkło i nie wygniotło.

Zdecydowanie polecam Steam&Go, bo jest to genialna alternatywa dla tradycyjnego żelazka. Moim zdaniem dużo lepsza. Prasowanie staje się teraz moją ulubioną czynnością. 😉

P.S. Sprzęt fenomenalnie nadaje się do tego, by zabrać go w podróż. Zmieści się do każdej torby podróżnej, a do jego użycia wystarczy trochę wody i nieco prądu. Polecam!”

Monika Kozak:

„[…]Urządzenie jest leciutkie, kompaktowe, bardzo wygodnie trzyma się w dłoni. Obsługa jest bajecznie prosta, wystarczy nacisnąć włącznik, poczekać kilka sekund aż się nagrzeje i można prasować!

Do wypróbowania urządzenia wzięłam koszulę, której materiał sam w sobie jest pognieciony, powyginany i taki trochę jest jej urok, aczkolwiek parownica bardzo dobrze poradziła sobie z roprasowaniem go. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia przed i po.

Jedyne na co można narzekać, to mały pojemnik na wodę (gdyż przy większym prasowaniu trzeba ją często dolewać co może być irytujące), aczkolwiek rozumiem, że przy tak kompaktowym urządzeniu nie da się zastosować innego rozwiązania.

Dodam jeszcze, że moja mama posiada stojący steamer (innej marki) i efekty po zastosowaniu parownicy Philipsa są o wiele lepsze.”

Maria Krzysztopik:

„Parownica Philips Steam&Go to bardzo wygodne urządzenie dla zabieganych, niemających czasu ani miejsca na prasowanie.

Ja jak wiele osób nie lubię prasować i z tego właśnie powodu albo tego nie robię, albo zdarzy mi się gdy akurat nie mam kogo poprosić o wyręczenie. Najbardziej denerwujące jest to gdy potrzebujemy wyprasowanej koszuli na wyjeździe. Wtedy pojawia się problem żelazka, deski i miejsca do prasowania. Istna udręka. Te urządzenie rozwiązało wszystkie moje problemy. Jest na tyle zgrabne ,że mogę zabrać ją w każdą podróż. Bardzo szybko się nagrzewa. Z łatwością rozprostowuje wszelkie zagniecenia. Jest wybawieniem w przypadku rzeczy, których nie można prasować żelazkiem.

Odświeżyłam nim fotele i w końcu nie „pachną” psem. Najbardziej spodobało mi się to, że po upraniu firanki po prostu powiesiłam ją na oknie i tak wiszącą wyprasowałam parownicą. Bez żadnych męczarni.

Dzięki niej uprasowałam i noszę sukienkę, której nie ubierałam od lat, bo nie można było jej prasować żelazkiem. Cudowne jest też to ,że gdy w ciągu dnia pogniotę bluzkę, po prostu ją zdejmuję ,wyprasuję i mogę nosić ją do końca dnia.

Jedyną wadą jest mały pojemnik na wodę. Gdy ma się do uprasowania więcej jak jedną rzecz to trzeba liczyć się z tym ,że musimy mieć obok naczynie i ciągle dolewać wody.”

Karolina Paszkowiak:

Przed użyciem steamera uwagę przykuwa jego wygląd – design jest bardzo kobiecy i cieszy oko, ponadto dołączony jest estetyczny woreczek do przechowywania. Wizualnie jest to przyjemne urządzenie, którego nie trzeba ukrywać w szafie i całkiem poręczne, bez wątpienia będzie mi towarzyszyło w walizce podczas podróży.

Samo użycie jest banalnie proste. Steamer szybko się nagrzewa i jest gotowy do pracy. Świetnie sprawdza się w mojej szafie, szybko, bez deski do prasowania radzi sobie z wygniecionymi w niej ubraniami i w kilka minut strój jest gotowy do założenia. Zauważyłam, że jest też fajnym rozwiązaniem dla rzeczy, które noszę rzadko i podczas leżenia w szafie tracą świeżość, można szybko przywrócić im stan jak tuż po praniu. Dodatkowo dla mnie ogromną zaletą jest możliwość prasowania nim różnorodnych tkanin w domu, można np. przeciągnąć nim zasłony w oknach czy odświeżyć narzutę z łóżka.

Jedyne wady jakie dostrzegłam to mały pojemnik na wodę oraz brak nakładki do prasowania plisów czy spodni w kant, jednak jest to wersja urządzenia, która ma być przede wszystkim poręczna i spełnia to zadanie bardzo dobrze, z większym pojemnikiem byłoby to niewygodne. Steamer bardzo się przydaje w domu i na pewno będę go wszystkim polecać.”

Adriana Knura:

„Miałam już okazję testować go na różnych materiałach- doskonale sprawdził się na firankach, bez zdejmowania mogłam w końcu poprawić zagięcia, co jest ogromnym plusem. Żelazkiem zajmuje to pół dnia 😉
Ubranka dziecięce- mam dwie małe dziewczynki w wielu 1 i 2 latka. Ich ubrania są dosyć ciężkie do prasowania, bo miniaturowa koszula jest niemożliwa do uprasowania dużym, tradycyjnym żelazkiem. Nie da się w ubrankach dziecięcych dotrzeć do każdej 'szczeliny’ a parownicą zajęło to kilka chwil.

Jeżeli chodzi o inne ubranka dziewczynek- spódnica baletnicy którą do tej pory prasowałam przez wilgotną ścierkę, bo inaczej materiał przykleiłby się do żelazka – też pięknie poszła streamerem.

W przypadku moich ubrań świetnie odświeżyłam kurtkę skórzaną od środka,a zawsze zanosiłam ją do pralni chemicznej. A więc spora wygoda i oszczędność. Reszta ubrań tak samo- szybkość i zadowolenie.

Streamer nie daje sobie rady z koszulami dżinsowymi, ale cudów nie ma 😉 Tak więc z ogromnej ilości plusów mam jedynie dwa „minusy”, o ile tak je można nazwać.

Pierwszym z nich jest baaardzo mały dozownik na wodę. Trzeba mieć przygotowaną butelkę z wodą, aby nie biegać za każdym ubraniem do łazienki, chociaż wiadomo- albo mały, poręczny i lekki, albo ogromna machineria, która pomieści litr wody. Coś za coś.

Drugim minimalnym minusem jest krótki kabel. Jak prasowałam firanki musiałam ciągnąć za sobą przedłużacz, który wisiał w połowie drogi 😀

Troszkę przeszkadza mi również to, że czasami zostawia mokre plamy, ale to chyba dlatego, że nie mam jeszcze wprawy w jego użytkowaniu.

Tak więc moje ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne. Jestem zadowolona z urządzenia!”

Więcej informacji o produkcie znajdziesz TUTAJ.