W najnowszej Polityce ciekawa rozmowa z Prof. Małgorzata Górnik-Durose, profesorem Uniwersytetu Śląskiego, o kupowaniu, posiadaniu i tym, co niesie ze sobą przeinwestowanie w komfort i dobrobyt.

Dzisiejszy świat opiera się głównie na kupowaniu. Zdjęcia z Instagrama, na których widzimy toaletki przeładowane kosmetykami, szafy pełne najmodniejszych ubrań to rzecz piękna, pożądana, ale nierealna. Mimo to skutecznie działa na naszą chęć posiadania.

Czytaj więcej: ZAKUPOHOLIZM – jak go rozpoznać i jak z nim walczyć?

Tylko po co nam więcej, skoro często nie potrafimy nawet z wszystkiego korzystać lub po prostu nie mamy na to czasu?
Mieć mniej - po co tyle kupujemy

Pieniądze szczęścia nie dają, ale…

– Ktoś powiedział, że pieniądze szczęścia nie dają, ale tylko tym, którzy je mają. To potwierdzają badania – i na poziomie jednostkowym, i na poziomie społeczeństw. Do pewnego momentu wzrost zasobów materialnych idzie w parze ze wzrostem dobrostanu psychologicznego. Lecz gdy osiągnie się już jakiś pułap, to dalszy przyrost dóbr nie zwiększa zadowolenia z ich posiadania – mówi ekspertka.
Mieć mniej - po co tyle kupujemy

Klęska urodzaju

Okazuje się też, że posiadanie zbyt wielu rzeczy jest uciążliwe ze wszech miar. Przede wszystkim – rodzi chaos, konieczność dbania o przedmioty (również te niepotrzebne) i trudności w utrzymywaniu porządku. Często ludzie nie radzą sobie z własnym inwentarzem. W praktyce kończy się na tym, że używamy jednego ulubionego błyszczyka, choć mamy ich w kosmetyczce 8.
Mieć mniej - po co tyle kupujemy

Jesteś tym, co masz

– Oczywiście, można za pomocą rzeczy komunikować swoją pozycję społeczną, ale nie tylko – także to, kim jesteśmy – mówi profesor. – Wyraża to sposób ubierania się, urządzenia domu, kształtowania przestrzeni wokół siebie. Jedno z moich ulubionych badań pokazuje, że studenci, którzy mają problem z myśleniem o sobie w kategoriach profesjonalisty, szczególnie często sięgają po materialne atrybuty profesji, do której się przygotowywali, na przykład profesji biznesmena. Gdy się wchodzi do szpitala, to od razu widać młodych lekarzy, bo młody lekarz ma zazwyczaj wszystko to, co świadczy o jego statusie, a profesor już niekoniecznie.

Oznacza to, że na ubraniach najbardziej zależy kobietom tzw. aspirującym. I tu też pojawia się odpowiedź na pytanie, dlaczego szafa projektantów mody jest często zapełniona bardzo niewieloma podobnymi do siebie rzeczami. Oni nie muszą już niczego na tym polu udowadniać. Oni SĄ modą.
Mieć mniej - po co tyle kupujemy

Paraduj jak paw

Górnik-Durose wspomina też o dwóch rodzajach materializmu. Ten znany z mediów społecznościowych to tzw. materializm pawi, „nastawiony na wyrażanie samego siebie poprzez rzeczy materialne”.

– One nie służą już tylko zaspokojeniu podstawowych potrzeb, ale podkreśleniu prestiżu, pozycji społecznej, manifestowaniu własnej indywidualności.
Mieć mniej - po co tyle kupujemy

Chcę być jak one (a każdy inny jest „be”)

Z badań profesor wynika też rzecz ciekawa – polskie społeczeństwo ma nieporównywalnie mniej indywidualistów, niż społeczeństwa zachodnie. W praktyce oznacza to szeregi „Kaś Tusk” i „Maffashionek” wypełniających galerie handlowe po brzegi. Młode kobiety boją się mieć swoje zdanie, chociażby w kwestii stylu. Markowe buty są kupowane nie z faktycznej potrzeby, ale by zakomunikować: „Stać mnie na nie, jestem jak ona (moja idolka, do której aspiruję)”.
Mieć mniej - po co tyle kupujemy
Z tego wyłania się jednak dość smutna wizja Polek jako źle nastawionych do innych. Są głównie kolektywistkami, to znaczy dążą do przynależności do pewnej grupy społecznej. Nie chcą wyjść poza ramy grupy, do której tak pragną się zaliczać (lub już zaliczają), nie otwierają na innych.

– Kolektywizm jest przeciw komuś, a indywidualizm dla siebie. Dlatego indywidualiści, i tylko oni, mają szansę zbudowania rzeczywistej wspólnoty.

Wywiad z prof. przeczytacie tutaj.

Mieć mniej - po co tyle kupujemy